Polacy mają się czym chwalić. Od transformacji żaden kraj postkomunistyczny nie radził sobie tak dobrze. Co więcej, tempem rozwoju przebiliśmy nawet Hongkong.
Upadek komuny przyniósł ze sobą wielkie zawirowania gospodarcze. Działające całkiem w oderwaniu od rynku przedsiębiorstwa padały jak muchy. Dane Uniwersytetu w Groningen pokazują, że Polska poradziła sobie z problemami wręcz wybitnie.
Wzrost PKB na mieszkańca w przeliczeniu na siłę nabywczą pieniądza o 125 proc. i o 13,8 tys. dol. w latach 1989 - 2016 to coś, co daje nam pozycję lidera zmian gospodarczych w Europie postkomunistycznej - wynika z wyliczeń Groningen Growth and Development Centre, jednostki badawczej przy holenderskim uniwersytecie. Lepsza w ujęciu procentowym jest Albania, bo urosła o 134 proc., ale też i startowała z o wiele niższej pozycji. Te 134 proc. w jej przypadku to zaledwie 5,9 tys. dol.
Zobacz także: Credit Agricole podnosi prognozy dla Polski. Konsumpcja głównym motorem wzrostu
W ogóle w całej Europie - nie tylko tej postkomunistycznej - większym procentowo wzrostem mogą się pochwalić zaledwie trzy państwa: Irlandia, Malta i wspomniana wyżej Albania. Dokonaliśmy skoku niebywałego. Terapia szokowa, której zarzucano, że skutkuje tylko szokiem, stabilny złoty, a wreszcie integracja z Europą zachodnią, a więc dostęp eksportu do bogatych rynków, pozwoliły nam wykorzystać swoje szanse. I to dużo lepiej od innych krajów Europy.
Nieźle prezentujemy się nie tylko na kontynencie, ale i na tle świata. Trudno było może dogonić Gwineę Równikową, która dzięki odkryciu gigantycznych pokładów ropy zwiększyła swój PKB na mieszkańca o aż 1101 proc. Chiny też raczej nie były do przeskoczenia, gdy z ogromnej biedy wolnorynkowymi reformami i tytaniczną pracą wysforowały się na drugie miejsce w światowej gospodarce rosnąc o 422 proc.
Ale nasze 30. miejsce na świecie we wzroście procentowym PKB oraz 21. we wzroście pod względem wypracowywanej przez mieszkańca wartości to prawdziwy sukces. Dzięki temu z 64. miejsca na świecie w rankingu PKB na osobę według siły nabywczej w 1989 roku przesunęliśmy się na 45.
Bogatsze wciąż są co prawda Czechy, Słowenia, Słowacja i Estonia, ale 29 lat temu też byliśmy gospodarczo nie tylko za nimi, ale i za Macedonią, Rumunią, czy Ukrainą, które teraz wyprzedziliśmy i zostawiliśmy daleko w tyle. A zbliżyliśmy się do - 30 lat temu wydawało by się nieosiągalnej - Portugalii czy Cypru. W obecnym tempie rozwoju możemy je przegonić już w tym roku.
Powody do zmartwienia mają mieszkańcy byłej Jugosławii, m.in. Chorwaci. Przez wojnę ich poziom życia albo nie poprawił się w ogóle od 1989 roku, albo tylko nieznacznie. Stąd płacz Chorwatów na Facebooku, że dostali specjalną kategorię słabości gospodarczej na mapie w jednej z analiz.
Wyliczenia zrobiliśmy na podstawie:
Maddison Project Database, version 2018. Bolt, Jutta, Robert Inklaar, Herman de Jong and Jan Luiten van Zanden (2018),
"Rebasing 'Maddison': new income comparisons and the shape of long-run economic development”
Maddison Project Working Paper, nr. 10, available for download at www.ggdc.net/maddison.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl