- Zdecydowanie przyczyną wzrostu była konsumpcja prywatna, czyli to, co my wydajemy - uważa analityk finansowy Piotr Kuczyński. - Taka fala, ja tu mówię wręcz o tsunami pieniądza, poszła do kieszeni konsumenta i spowodowała wzrost gospodarczy - wyjaśnia.
Analityk przekonuje, że jeżeli na świecie nie pojawi się kryzys, to prognozy dla Polski wciąż są optymistyczne.
- Wykorzystanie środków unijnych plus dobry układ od strony politycznej, bo w przyszłym roku mamy wybory samorządowe, za dwa lata parlamentarne, to wszystko będzie powodowało nakręcenie koniunktury, bo wiadomo, samorządy będą chciały pokazać, że coś robią, więc zaczną inwestować, rząd będzie chciał pokazać, że dużo zrobił, też będzie inwestował i to wszystko będzie powodowało wzrost inwestycji i wzrost koniunktury gospodarczej przynajmniej przez najbliższe dwa lata - mówi.
W środę GUS opublikował szybki szacunek Produktu Krajowego Brutto, z którego wynika, że w II kwartale 2017 r. PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) wzrósł realnie o 3,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Jednocześnie PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2010) był wyższy niż przed rokiem o 4,4 proc.
- To jest bardzo dobra informacja, bo jeżeli jest wysoki wzrost gospodarczy, to należy spodziewać się, że będzie spadała stopa bezrobocia, czyli będzie nam łatwiej znaleźć pracę. Jeżeli łatwiej nam będzie znaleźć pracę, a przedsiębiorcom będzie trudno znaleźć pracowników, to powinny nam rosnąć wynagrodzenia - mówił Piotr Kuczyński, analityk finansowy.
Zaznaczył jednak, że nie jest to sytuacja, która pozwoliłaby "osiąść na laurach".
- Do luksusu jeszcze troszkę będzie nam brakowało, tak ze 20-30 lat, zanim dojdziemy do sytuacji Niemiec, no ale niewątpliwie staramy się iść w tym kierunku i odrabiać te straty, które zostały wypracowane nie z naszej winy - stwierdza.
- Dane dotyczące wzrostu PKB po pierwszym półroczu, potwierdzają rosnącą siłę polskiej gospodarki. Odsezonowany wzrost gospodarczy wyniósł 4,4 proc., licząc rok do roku. Tym samym, Polska jest liderem wzrostu gospodarczego wśród dziesięciu największych krajów Unii Europejskiej i jak pokazują również dzisiejsze dane opublikowane przez Eurostat - rozwój gospodarczy Polski jest dwa razy szybszy od średniej wszystkich państw Unii Europejskiej - mówił PAP przed kilkoma dniami wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.
Piotr Kuczyński uważa, że to, że rozwój gospodarczy w Polsce jest szybszy niż w innych krajach, jest zupełnie normalną sytuacją.
- My nadrabiamy pewien stracony dystans, dopiero jesteśmy w systemie kapitalistycznym od dwudziestu ośmiu lat, a państwa rozwiniętej Europy żyły w nim ciągle, a po wojnie przechodziły cały boom gospodarczy, siedemdziesiąt lat tego boomu gospodarczego. Nic dziwnego, że u nich te wzrosty są nieco niższe, właściwie o połowę niższe niż u nas - wyjaśnia.
Kuczyński ocenił, że główną przyczyną wzrostu była konsumpcja prywatna. - A to z kolei było efektem 500+, no bo to jest dwadzieścia kilka miliardów złotych, które poszło do kieszeni ludzi plus spory wzrost płacy minimalnej, spory wzrost emerytury minimalnej i stawki godzinowej. To wszystko spowodowało, że taka fala, ja tu mówię wręcz o tsunami pieniądza, która poszła do kieszeni konsumenta i spowodowała wzrost gospodarczy - wskazał Kuczyński.