- Jeśli będzie kontynuacja tych procesów, które obserwujemy w 2016 r., to wydaje mi się, że wówczas w 2017 r. też nie będzie przesłanek do wzrostu stóp procentowych - powiedział Glapiński.
- Jeśli mielibyśmy bardzo pozytywny scenariusz: dynamika wzrostu PKB by szybko odbijała, a inflacja rosła, wtedy tak. Ale niestety wzrost nie przekroczy przecież 4 proc. - dodał prezes NBP.
Ocenił, że w przypadku odbicia inwestycji wzrost PKB w 2017 r. może osiągnąć 3,5 proc.
- Jestem pewien, że wzrost PKB w przyszłym roku przekroczy 3 proc., a jak włączą się inwestycje, wówczas może to być 3,5 proc. Ale to jeszcze nie będzie powód, żeby zmieniać stopy - powiedział.
- Czy inwestycje "zaskoczą" w pierwszym, czy w drugim kwartale, trudno powiedzieć, ale wtedy od razu wzrost PKB poszybuje. Tylko tego nam brakuje, wszystkie inne wskaźniki są wysokie - dla stóp procentowych ważne będą jednak przewidywania inflacji - dodał.
Pytany, czy jego zdaniem w 2017 r. wskaźnik inflacji CPI osiągnie poziom dolnego przedziału odchyleń od celu, czyli 1,5 proc., odpowiedział: - Nie sądzę, patrząc na procesy na świecie. Choć są sygnały, że to ruszy - żywność i paliwa.
Tymczasem Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju obniżył w czwartkowej, zrewidowanej prognozie, szacunki co do wzrostu polskiego PKB w 2017 roku do 3,2 proc. (z kolei na 2016 rok bank prognozuje równe 3 proc.) W maju bank prognozował z kolei wzrost w 2016 r. na poziomie 3,6 proc., a w 2017 r. na 3,4 proc.