"Obawiamy się tak zwanego zderzenia cywilizacji" - powiedział Straw w wyemitowanej w niedzielę rozmowie z telewizją BBC.
Dodał, że te spory "teologiczno-polityczne" mogą doprowadzić do zarysowania jeszcze bardziej ostrych granic pomiędzy "tzw. krajami o dziedzictwie chrześcijańskim a krajami o dziedzictwie islamskim".
"Chcemy, by Turcja była członkiem UE, ponieważ jest europejskim krajem (...) Nie chcemy, by poszła w inną stronę" - podkreślił Straw.
Zaznaczył, że UE powinna spełnić obietnice dawane Turcji od 42 lat. "W grudniu 2004 roku i w czerwcu tego roku Unia jednomyślnie zgodziła się, że negocjacje o członkostwie Turcji rozpoczną się jutro (w poniedziałek). I że celem tych negocjacji jest pełne członkostwo (Turcji w UE)" - podkreślił Straw.
Porozumienie w sprawie rozpoczęcia rozmów z Ankarą w od dawna planowanym terminie - 3 października - zablokowała w ostatniej chwili Austria. Kraj ten, gdzie aż 80 proc. społeczeństwa jest przeciwne członkostwu Turcji w UE, upiera się, by zaoferować alternatywne rozwiązanie, jak np. "uprzywilejowane partnerstwo", o czym jednak Ankara nie chce słyszeć.
Impas spróbują zakończyć spotykający się w niedzielę wieczorem w Luksemburgu ministrowie spraw zagranicznych państw UE. Poza Austrią, wszystkie kraje Unii zgadzają się na zapis w warunkach rokowań z Ankarą, że "celem wspólnym negocjacji jest akcesja", choć proces jest otwarty, a zatem bez gwarancji, że zakończy się przyjęciem Turcji.