Szkoci chcą pozostać w UE i podjęli już ku temu działania. Domagają się drugiego referendum, w którym zagłosują nad oddzieleniem się od UK i renegocjacji traktatu akcesyjnego do Unii Europejskiej. Czy UE i Wielką Brytanię czeka bój o Szkocję? - To kraj bogaty w największe złoża ropy naftowej i gazu w Europie. Szkocja spełnia wszelkie warunki ekonomiczne, by być w UE nawet po Brexicie – zapewnia Maciej Wiczyński ze Szkockiej Partii Narodowej SNP. - Niepodległa Szkocja w UE to problem dla Brukseli. Oznaczałaby otwarcie kolejnej puszki Pandory – kontrargumentuje dr Karolina Borońska-Hryniewiecka PISM, Uniwersytet Wrocławski.
W czerwcowym referendum, w którym Wielka Brytania zagłosowała za Brexitem, ponad 62 proc. Szkotów opowiedziało się za pozostaniem w Unii Europejskiej. – Szkocja was nie zawiodła. Błagam was, europejscy koledzy, nie zawiedźcie Szkocji! - apelował na posiedzeniu PE szkocki europoseł Alyn Smith z SNP, aby Szkocji pozwolono pozostać członkiem UE. Za tę przemowę otrzymał w Parlamencie Europejskim owacje na stojąco.
Z kolei premier Szkocji Nicola Sturgeon zapowiedziała, że zwróci się do szkockiego parlamentu o zablokowanie Brexitu. Jednak czy będzie to prawnie możliwe, juryści dopiero sprawdzają. Jednocześnie więc przewodnicząca szkockiego rządu pertraktuje w Brukseli możliwość automatycznego otwarcia się UE na Szkotów i przyjęcie ich jako 28. członka Wspólnoty w miejsce Wielkiej Brytanii.
- Są trzy możliwości pozostania Szkocji w UE. Po pierwsze - rezygnacja z wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Po drugie - zablokowanie procedury wyjścia albo referendum niepodległościowe Szkocji i negocjacje ze Wspólnotą – wszystkie wciąż rozpatruje się tylko hipotetycznie – przyznaje w rozmowie z money.pl dr Karolina Borońska-Hryniewiecka PISM, ekspertka z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Choć Brexit faktycznie jeszcze się nie dokonał, Szkocja już szuka takich rozwiązań, aby z Unią się nie rozstawać. Dla nich wyjście z UE to poważny kłopot. Sieć połączeń rolnictwa i rybołówstwa Edynburga jest gęsto spleciona z Brukselą i Londynem, a parlament szkocki sukcesywnie wciela unijne dyrektywy do własnego systemu prawnego. Czerpie też korzyści ze swobodnego przepływu towarów i ludzi, a emigracja z UE jest dla regionu ożywcza i pożądana.
- Szkocja jest w Unii od 40 lat. Nie wyobrażam sobie, aby teraz, w praktyce, została odcięta od Wspólnoty wbrew woli. Jeśli Brexit stanie się faktem, będzie on oznaczał koniec Wielkiej Brytanii w takim kształcie. Szkocja spełnia wszelkie warunki ekonomiczne i polityczne, aby być członkiem UE nawet po secesji Londynu – mówi Maciej Wiczyński ze Szkockiej Partii Narodowej i pierwszy polski Szkot w strukturach SNP.
Brexit to pewne zagrożenie dla ekonomii Szkocji, ale i kolejna szansa na działania niepodległościowe, które właśnie m.in. z obawy przed znalezieniem się poza UE, spłonęły na panewce podczas wrześniowego referendum 2014 r. Wówczas za odłączeniem się od korony głosowało blisko 45 proc. Szkotów. Za mało, aby marzenia o samostanowieniu mogły się ziścić.
- Tym, co wówczas przekonało 55 proc. Szkotów do pozostania w Wielkiej Brytanii, były zapewnienia o większej swobodzie w ramach federacji, argumenty potwierdzające korzyści pozostania w UE. Jak teraz rząd w Londynie utrzyma tamte postulaty? – pyta działacz Szkockiej Partii Narodowej.
O tym, czy Unia Europejska będzie walczyć o Szkocję i czy niepodległość tego kraju się opłaci, zarówno UE jak i samej zainteresowanej, przeczytacie na następnej stronie.
**Unia będzie walczyć o Szkocję? **
Zdaniem ekspertki PISM, Unia wykorzystuje Szkocję jako kartę przetargową w rozmowach z Wielką Brytanią. Daje prawo głosu Edynburgowi, ale jednoczenie nie chce mieszać się w wewnętrzne sprawy Wielkiej Brytanii. Dla UE partnerem do negocjacji jest Londyn, a Szkocja ważnym, ale jednak regionem Królestwa.
- W interesie Brukseli jest pozostanie Wielkiej Brytanii w UE, to ona jest trzecim co do wielkości płatnikiem Wspólnoty. Szkocja natomiast jest jednym z największych beneficjentów unijnej pomocy. Nowa niepodległa Szkocja, nawet jako płatnik, jest mniej atrakcyjna dla Unii – analizuje dr Karolina Borońska-Hryniewiecka.
Jak dodaje, samostanowiąca Szkocja w UE to problem dla Brukseli. Oznaczałaby otwarcie kolejnej puszki Pandory w postaci wzmożenia aktywności ruchów separacyjnych w innych regionach. Takie zapędy ma: Irlandia Północna, Gibraltar, Katalonia i Baskonia w Hiszpanii, Liga północna we Włoszech oraz Flandria w Belgii.
Innego zdania jest Maciej Wiczyński, i podobnie jak jego partia SNP, przekonuje, że siła Wielkiej Brytanii pochodzi właśnie ze Szkocji, a Unia tylko zyskuje na obecności Szkocji w jej strukturach. - Jedną z najważniejszych kwestii w Unii Europejskiej jest rynek wewnętrzny. Jest on tworzony przez ludzi, z myślą o ludziach i dla ludzi. Wszelkie decyzje Unii Europejskiej muszą być podejmowane w jak najlepszym interesie rynku wewnętrznego. Usuniecie 5,3 milionowej społeczności z UE, nawet na moment, byłoby pogwałceniem tej zasady - argumentuje.
Dodatkowo floty 12 krajów europejskich nie miałyby dostępu do najbogatszych w zasoby rybne obszarów, leżących w wodach terytorialnych Szkocji, w tym również korzystających z tych wód kutry największych przeciwników porozumienia ze Szkotami – floty hiszpańskie.
- Szkocja to przecież kraj bogaty w największe złoża ropy naftowej i gazu w Europie – stanowiące 60 proc. zasobów całej UE. Do tego posiada 25 proc. potencjału Wspólnoty w zakresie morskiej energii wiatrowej oraz pływów wodnych – podkreśla Maciej Wiczyński. – Unia z całą pewnością zawalczy o Szkocję. To leży w obopólnym interesie.
**Niepodległość się opłaci?**
- Szkocja spełnia wszelkie warunki ekonomiczne by być w UE nawet po Brexicie – podkreśla w rozmowie z money.pl przedstawiciel Szkockiej Partii Narodowej. – Każdy z 35 otwartych Kryteriów Kopenhaskich będących warunkiem akcesu do UE z miejsca można zamknąć jako spełniony – dodaje.
Poza tym suwerenna Szkocja, jego zdaniem, generuje podobne wpływy budżetowe, jak siedmiokrotnie większa Polska. Dodatkowo, szkockie rezerwy ropy stanowią nawet 90 proc. pozostałych zasobów Wielkiej Brytanii.
Dr Karolina Borońska-Hryniewiecka studzi jednak ten entuzjazm przypominając, że złoża te powoli się wyczerpują, a niskie ceny ropy zmniejszają dochody z pól roponośnych.
- Nie traktowałbym ropy jako przekleństwa. To raczej wartość dodana do gospodarki. Poza tym wpływy z petrobiznesu stanowią około 15 proc. budżetu, w 70 proc. gospodarka Szkocji oparta jest na usługach – kontrargumentuje Wiczyński.
Ekspertka PISM przypomina, że nowa, niezależna Szkocja, nawet w strukturach UE, wbrew zapewnieniom zwolenników niepodległości, może zderzyć się poważnymi problemami ekonomicznymi i administracyjnymi.
- Eksport Szkocji do UE wynosi około 11,5 mld funtów, podczas gdy do Wielkiej Brytanii 48,5 mld funtów. Do tego pozostaje kwestia unii walutowej z Londynem i transferów fiskalnych z Wielką Brytanią. Szacuje się, że wystąpienie Szkocji z Królestwa może kosztować ich od 10 do 14 proc. PKB – argumentuje dr Karolina Borońska-Hryniewiecka.
Wiczyński - podobnie jak większość Szkockiej Partii Narodowej - wierzy jednak, że Unia okaże się elastyczna w sprawie renegocjacji umowy członkowskiej ze Szkocją, a jej samej odłączenie od Wielkiej Brytanii się opłaci. – Pytanie nie jest, "czy", ale "kiedy" Szkocja uzyska niepodległość. Brexit rozpocznie rozpad Zjednoczonego Królestwa.