Inwestorzy uciekają z rynków wschodzących, do których zalicza się także nasz kraj. Wszystko przez obawy o wzrost gospodarczy na świecie. Od początku roku obserwujemy silne spadki na giełdach i przecenę słabszych walut. "Kryzys" jest jednym z głównych tematów forum ekonomicznego w Davos.
Agencja "Bloomberg" podliczyła, że w 2015 roku z rynków wschodzących (w tym także z Polski) odpłynęło łącznie 735 mld dolarów. To najgorszy bilans od 15 lat. To blisko 7-krotnie więcej niż w 2014 roku. Największym przegranym okazują się Chiny, z których wytransferowano 676 mld dolarów. Ten rok dla drugiej największej gospodarki świata ma nie być wiele lepszy.
Mało optymistyczne prognozy wzmacniają inwestorów w przekonaniu, że lepiej uciekać z giełd. Jak zauważa "Bloomberg", akcje na rynkach rozwijających się są wyceniane na poziomach najniższych od maja 2009 roku. Tylko od początku tego roku w 31 krajach kapitalizacja zmniejszyła się łącznie o 2 bln dolarów.
Notowania indeksu największych spółek z warszawskiej giełdy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1421855915&de=1453330800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG20&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
"BBC" w kontekście spadków na giełdach przypomina o obniżce prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla wzrostu gospodarczego na świecie. W najnowszym raporcie zakłada się, że w 2016 roku wyniesie on 3,4 proc., a w 2017 - 3,6 proc. Obie wartości są o 0,2 pkt proc. niższe niż w październikowej publikacji.
Słabnie złoty, drożeje dług
Dzienniki "Financial Times" i "The Wall Street Journal" podkreślają, że przez wzrost niepewności na rynkach finansowych, rosną koszty długu krajów z rynków wschodzących. Perspektywa kolejnej odsłony globalnego kryzysu sprawiła, że oprocentowanie jest na najwyższym poziomie od pięciu lat. Średni koszt pożyczek wyrażonych w dolarach sięgnął 6,7 proc. wobec 5,3 proc. przed rokiem.
Duży wpływ na koszt obsługi długu ma ucieczka od słabszych walut w stronę tak zwanych "bezpiecznych przystani". Widać to szczególnie wyraźnie po notowaniach złotego. W czwartek kurs euro przekroczył 4,50 zł - pierwszy raz od trzech lat. Nowe kilkunastoletnie maksima wyznacza też dolar. Jego notowania sięgają 4,15 zł. Pięć groszy mniej płacimy za franka szwajcarskiego.
Tegoroczne notowania najważniejszych walut src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1451602800&de=1453417140&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=USDPLN&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=CHFPLN&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&tiv=0&tid=0&tin=0&fr=1&w=605&h=284&cm=1&lp=1&rl=1"/>
Na słabość polskiego złotego zwraca uwagę m.in. agencja "Reuters". Jednocześnie zaznacza, że pod szczególną presją są teraz kraje eksportujące ropę naftową. Spadek ceny za baryłkę poniżej 30 dolarów bije w Brazylię, Meksyk i przede wszystkim w Rosję. Rubel względem dolara jest najsłabszy w historii. Za amerykańską walutę Rosjanie muszą zapłacić ponad 80 rubli.
Ekonomiści studzą emocje
Perspektywy wzrostu gospodarczego i trudna sytuacja na rynkach finansowych jest jednym z głównych tematów trwającego 46. Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Jak donosi "The Guardian", wśród uczestników forum dominują głosy studzące emocje. Bob Diamond, były szef Barclays'a, podkreśla, że spadki na giełdach to tylko zdrowa korekta. Uważa, że nie należy porównywać obecnej sytuacji z kryzysowym 2008 rokiem.
- Amerykańska gospodarka jest wciąż silna, a polityka Europejskiego Banku Centralnego przynosi pewne pozytywne skutki - podkreśla Diamond. Dodaje, że spowolnienie w Chinach nawet do 6 proc. jest wynikiem bardzo dobrym na tle innych krajów świata.
Również Adam Person, były członek Banku Anglii, nie wierzy w to, że rynki stanęły nad przepaścią. Podkreśla, że akcje na giełdach w ostatnim czasie były przewartościowane. Ken Rogoff, profesor Harvardu, dodaje że sytuacja na rynkach finansowych nie ma bezpośredniego przełożenia na realną gospodarkę.