Autostrada A1 między Tuszynem a Częstochową nie ma szczęścia. To ostatni odcinek tej drogi, co do którego nie ma pewności, kiedy powstanie. Teraz rząd ma nowy pomysł na jego budowę – ma się tym zająć specjalna spółka. Ale skąd spółka weźmie ponad 4 mld zł na jego budowę, kiedy dopnie finansowanie i wbije pierwszą łopatę, nie wiadomo.
Budowa A1 między Tuszynem a Częstochową znalazła się w ogłoszonym właśnie przez rząd programie budowy dróg na lata 2014-2023. Odcinek, razem z fragmentami autostrady A2 Mińsk Mazowiecki – Siedlce i A18 Olszyna – Golnice znalazł się w wykazie dróg, które mają być budowane przez tzw. drogowe spółki specjalnego przeznaczenia.
- Drogowe spółki specjalnego przeznaczenia to był do tej pory taki martwy twór. Od kilku lat obowiązuje ustawa, która umożliwia założenie takiej spółki. Główna ich cecha jest taka, że pozwalają wyprowadzić koszty budowy autostrady poza deficyt sektora finansów publicznych – mówi money.pl analityk rynku transportowego Adrian Furgalski.
Wyrwa w środku Polski
A1 ze Strykowa do Częstochowy miała być gotowa już na Euro 2012. Ale jeszcze przed mistrzostwami było wiadomo, że nie ma na to szans. Najpierw wygasła koncesja, bo konsorcjum, które miało budować drogę nie dopięło finansowania. Później autostrada miała być budowana w systemie tradycyjnym, z pieniędzy budżetowych. Później część między Strykowem a Pyrzowicami podzielono na dwie części. O ile między Pyrzowicami a Częstochową cokolwiek się dzieje, to między Częstochową a Tuszynem nadal nic. A1 była nawet przedmiotem zakładu: były wiceminister transportu Radosław Stępień zadeklarował, że jeżeli nie będzie gotowa na Euro, to przejedzie tę trasę rowerem. Droga nie powstała, a Stępień słowa dotrzymał i przejechał na rowerze ponad 200 kilometrów, ale problem pozostał. Teraz koncepcja dotycząca systemu budowy znów się zmienia.
- Ten odcinek rzeczywiście ma pecha. Jak tylko zaczęło się mówić, że rząd przygotowuje nowy plan budowy dróg, to jako pierwsze pojawiało się pytanie, co z A1. Teraz ten odcinek stanowi wyrwę w samym środku Polski i to na autostradzie, na której ruch jest dość duży – zwraca uwagę Furgalski.
Eksperyment na drodze
Najlepiej widać to na mapie budowy dróg w Polsce. Tzw. krzyż autostradowy, czyli dwa szlaki wschód – zachód i północ – południe, jest wyraźnie widoczny. A1, która ma łączyć wybrzeże z centrum kraju i biec dalej na południe do granicy z Czechami, urywa się nagle w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Ponownie pojawia się dopiero w Pyrzowicach. Brakujący kawałek liczy 121 km, ale dla kierowców problem jest o wiele większy. – Teraz ruch odbywa się „gierkówką”, ale to nie jest ani najbezpieczniejsza, ani najwygodniejsza droga – zauważa ekspert.
Jak zwraca uwagę, rząd ma problem z autostradami, ponieważ Unia Europejska nie chce już dokładać do ich budowy, wychodząc z założenia, że Polska powinna teraz budować drogi ekspresowe. „Dlatego zdecydowano się na coś w rodzaju eksperymentu. I on nawet może się udać, nic na razie nie wskazuje na to, by miało być inaczej – ocenia Furgalski. Jego zdaniem alternatywą dla spółki specjalnego przeznaczenia mogłoby być partnerstwo publiczno-prywatne. Jednak wówczas rząd mógłby nie mieć wpływu na wysokość stawek za przejazd. A jeśli drogę wybuduje specjalna spółka, to rząd nie będzie się musiał martwić, że kierowcy narzekają na drożyznę, bo stawki ustali na tej samej wysokości, co na autostradach zarządzanych przez GDDKiA.
Spółka w 100 proc. państwowa
Jak zakłada nowy rządowy program budowy dróg, udział skarbu państwa w drogowych spółkach specjalnego przeznaczenia będzie wynosić 100 proc. Spółki te mają być odpowiedzialne za przygotowanie, sfinansowanie, realizację i utrzymanie powierzonych im odcinków autostrad na podstawie umowy ze skarbem państwa. W pierwszej ma powstać właśnie spółka do budowy A1 Tuszyn Częstochowa. Ale kiedy kierowcy pojadą nowiutką autostradą? Nie wiadomo. W programie zrezygnowano z podania nawet przybliżonych dat.