Zakaz handlu czekają zmiany. O tym, że ustawa, którą wymyślił PiS, jest pełna niedoskonałości, mówi się już od dawna. Wśród pomysłów na jej udoskonalenia pojawia się także taki, by zakaz obowiązywał już od wieczornych godzin w sobotę. Tego chcą m.in. związkowcy. Pomysł nie podoba się Maciejowi Ptaszyńskiemu, dyrektorowi Polskiej Izby Handlu.
- Dla mnie doba to jest to coś, co zaczyna się o 24. i kończy także o 24. – uważa gość programu „Money. To się liczy”. – Myślę, że podobnie dobę postrzega większość Polaków. Co by nie mówić i jakie by teorie nie tworzyć, fakty są takie, że sklepy z powody zamknięcia w niedziele tracą. Zamknięty sklep obrotu nie generuje. Kwestie godzin pracy pracowników regulują regulaminy sklepów i kodeks pracy. Jeśli tu przepisy nie są łamane, uważam, że zmiany nie są potrzebne.
Gość programu „Money. To się liczy” przestrzega także przed „grzebaniem” w ustawie. Jego zdaniem nowelizowanie może doprowadzić do jeszcze większych kontrowersji.
- Handel w Polsce w ostatnich latach otrzymał kilka poważnych ciosów legislacyjnych, które utrudniają funkcjonowanie – mówi Ptaszyński. - Przypomnijmy chociażby batalię o podatek handlowy. A handel to przecież konsumpcja. Inwestycje mamy najniższe od 20 lat. Jeśli sukces gospodarczy Polski tak bardzo jest uzależniony od konsumpcji, to nie manipulujmy przy niej za bardzo.