Było wzywanie policji, mandaty i zamykanie drzwi przed nosem - tak wyglądała niedziela inspektorów Głównej Inspekcji Pracy. Pora na oficjalne dane z ich kontroli.
- Pierwsza ocena niedzieli bez handlu jest pozytywna. Większość placówek zachowała się tak, jak stanowi ustawa. Przypadki jej łamania się zdarzały, ale ich liczba nie była duża. Przed nami druga niedziela. Zobaczymy, jak będzie - stwierdził minister Stanisław Szwed.
Jak zaznaczył Główny Inspektor Pracy Wiesław Łyszczek, w pierwszą niedzielę objętą zakazem handlu 7 tys. sklepów było zamkniętych. Pozostałe 2 tys. placówek, które były otwarte, objęte zostały kontrolą GIP. - W kilku przypadkach inspektorzy nałożyli mandaty. GIP stwierdza jednak, że większości przypadków sklepy były zamknięte – stwierdził Główny Inspektor Pracy.
Już w niedzielę głośno było o przykładzie złamania zakazu handlu w Gorzowie. W poniedziałek money.pl dotarł do kolejnych informacji z innych regionów Polski. Tylko w Małopolsce inspektorzy odebrali 24 zgłoszenia interwencyjne na infolinię telefoniczną PIP.
Wśród przypadków łamania zakazu handlu GIP wskazał m.in. sprawę z Łodzi, gdzie pracę wykonywała zatrudniona na umowę zlecenie obywatelka Ukrainy. W innym sklepie, pracę wykonywał właściciel sklepu i kobieta zatrudniona na umowę zlecenie. Właściciel odmówił podania wszelkich informacji i uniemożliwił identyfikację pracownicy. Zażądał również wyjścia inspektorów ze sklepu. Inspektorzy wezwali policję. Dopiero patrol umożliwił kontrolę.
- Najwięcej zgłoszeń, bo 17, dotyczyło samego Krakowa. W 15 rozpoznanych przypadkach potwierdziło się naruszenie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. W 4 przypadkach okazało się, że pracował tam przedsiębiorca będący jednocześnie właścicielem sklepu - mówiła money.pl Anna Majerek z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie.
W czwartek wreszcie poznamy zbiorcze dane. Przedstawiciele GIP przedstawią je na oficjalnej konferencji.