Za nami trzy miesiące z nowymi regulacjami dotyczącymi handlu. Osiem niehandlowych niedziel pokazało reakcje Polaków i rynku na nowe przepisy, a także obnażyło ich niedoskonałości.
Solidarność, inicjatorka zakazu handlu w niedzielę, nie dopuszcza luk i nieścisłości i chce w ustawie wprowadzić poprawki.
Zamknięte od soboty do poniedziałku
W związku z zakazem handlu wiele sieci wydłużyło godziny otwarcia w soboty. Wcześniej też rozpoczynają pracę w poniedziałki. Te praktyki nie podobają się związkowcom, bo wychodzi na to, że pracownicy zamiast w niedzielę spędzać czas z rodziną, odsypiają po pracy w nocy.
Przewodniczący handlowej Solidarności Alfred Bujara chce rozwiązania tej kwestii. Powołuje się na głosy osób zatrudnionych w sklepach.
- Ludzie, z którymi rozmawiam, cieszą się z wolnych niedziel, ale te godziny są uciążliwe. Liczą, że ta kwestia zostanie unormowana w podobny sposób jak na Zachodzie. Na przykład w Austrii doba niedzielna zaczyna się już o 18:00 w sobotę i kończy o 6:00 w poniedziałek - przekonuje.
W Polsce zakaz pracy w handlu obowiązuje teraz w niedzielę - od północy do północy. Bujara uważa, że prowadzi to często do nadużyć.
Podkreśla, że są sieci handlowe, które zachowują się nieetycznie, ponieważ wydłużają maksymalnie czas pracy i puszczają ludzi w soboty dopiero około północy.
- Na zachodzie Europy przed wolnymi niedzielami nie przetrzymuje się pracowników w godzinach nocnych. Tam sklep jest na bieżąco utrzymywany w należytym porządku, czystości. Na bieżąco są też organizowane dostawy towaru. U nas ze względu na niewystarczające zatrudnienie, a co z tym się wiąże nieludzkie obciążenie pracą, jest to niemożliwe - przekonuje związkowiec.
Receptą na to ma być wprowadzenie jasnych zapisów. Pracować można byłoby w sobotę maksymalnie do 22:00, a w poniedziałek od 5:00. Wiązałoby się to z tym, że sklepy zamykane byłyby w sobotę już ok 21:00, a w poniedziałek otwierane ok. 6:00.
Teściowa nie stanie za ladą
Wątpliwości związkowców budzi interpretacja przepisów, umożliwiająca pracę w niedzielę członkom rodziny właściciela sklepu. Zdaniem Bujary stwarza to okazję do omijania prawa.
- Kto jest członek rodziny? Czy to teściowa, czy brat cioteczny? To nie jest zdefiniowane. Są dziś takie przypadki, że pan ma trzy sklepy otwarte w niedzielę i pracownicy udają, że są rodziną. Trzeba to doprecyzować - przekonuje przewodniczący handlowej Solidarności.
Według uszczegółowionych przepisów pracować w niedzielę mogłaby tylko najbliższa rodzina, czyli dzieci, rodzice czy małżonek.
Związkowcy chcą też uregulowania sprawy sieci handlowych, które działają na zasadzie franczyzy. Bujara podkreśla, że franczyzobiorcy nie powinni być traktowani jako właściciele sklepów.
- Nie prowadzą działalności we własnym imieniu i na własny rachunek - wyjaśnia.
Zakupy w internecie, ale bez dostawy
Solidarność chce też wprowadzenia przepisów normujących handel w internecie. Wbrew wielokrotnie powielanym opiniom, nie chodzi o zakaz kupowania on-line w niedzielę, bo jest to po prostu nierealne. Poza tym nie obciąża pracowników handlu.
Związkowcy chcą natomiast zapisów, które będą zakazywały realizacji zamówień w niedzielę.
- Jak nie będzie takich zapisów, to są sieci, które będą w stanie na przykład wynająć kurierów. Teraz nie ma takiego problemu, ale nie wiadomo, co będzie za pięć - dziesięć lat. Szczególnie chodzi o dostarczanie artykułów spożywczych, bo tu sieci mogą kombinować - wyjaśnia Bujara.
Otwarte poczty i sklepy z tytoniem
Solidarność chciałaby także ukrócić praktyki sieci handlowych, które są otwarte dzięki temu, że współpracują z operatorami pocztowymi i firmami kurierskimi. Klienci mogą tam odbierać paczki. Działalność pocztowa jest wykluczona z zakazu handlu, a więc teoretycznie sklepy mają podstawy prawne, by działać w niedzielę.
Związkowcy chcieliby jednak, by w przepisach jasno określić zakres działalności punktu pocztowego, który mógłby być otwarty w niedzielę.
- Jest pytanie, czy musi być w niedzielę czynna poczta, która sprzedaje bombonierki, książki i długopisy. Według mnie nie - przekonuje Bujara.
Przewodniczący wskazuje też na nadużycia dotyczące deklarowania tzw. przeważającej działalności, które - w jego opinii - powinny być surowo karane.
- Są sklepy spożywcze, monopolowe, które zmieniły klasyfikację działalności i wpisały, że przeważającą działalnością dla nich jest sprzedaż tytoniu, bo tytoniem można handlować w niedzielę. Mamy opinię prawną na ten temat, która mówi, że to nie jest wykroczenie, a przestępstwo. Takim działaniem wprowadza się w błąd organy państwowe - zaznacza związkowiec.
Jak wynika z informacji PIP, zostało już skierowanych do sądów 80 wniosków o ukaranie przedsiębiorców stosujących praktyki, które pozwalają na obejście zakazu handlu.
Czy rząd przychyli się do propozycji Solidarności i kiedy ewentualnie zostaną wprowadzone?
Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Czekamy na odpowiedzi.
W połowie maja podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed w rozmowie z money.pl mówił, że ministerstwo jest za tym, by zmieniać ustawę tak, by utrudnić jej obchodzenie.
Potwierdził też, że w czerwcu ma odbyć się spotkanie organizacji handlowców, przedsiębiorców oraz związkowców w sprawie ewentualnych zmian.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl