Na czwartkowym posiedzeniu podkomisji ds. rynku pracy przyjęto wszystkie poprawki zgłoszone do obywatelskiego projektu ustawy ws. zakazu handlu. "Teraz trzeba będzie je poprawiać" – donosi "Puls Biznesu".
Zgłoszone poprawki są "daleko idące", bowiem handel miałby odbywać się w co drugą niedzielę. W pierwotnym projekcie zakazywano go w każdą. - Nie jest naszą ambicją, by podkomisję opuściła ustawa doskonała, bo to nierealne. Chcemy w jak największym stopniu uszanować ducha projektu obywatelskiego. Podczas prac w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny lub podczas drugiego czytania na sali plenarnej będzie możliwość wprowadzania merytorycznych poprawek – mówił Janusz Śniadek, przewodniczący podkomisji.
Ograniczenie, co do zasady, ma dotyczyć sklepów, stoisk, straganów, hurtowni (z wyjątkiem farmaceutycznych), składów węgla i materiałów budowlanych, domów towarowych i wysyłkowych, biur zbytu, a także platform i sklepów internetowych. W przypadku zakupów zdalnych, nie byłyby one zakazane, gdyby odbywały się w sposób zautomatyzowany.
Jak podkreśla dziennik, lista ograniczeń wywołała spór w łonie organizacji handlowców. Jeszcze większe kontrowersje wzbudziła ta obejmująca wyłączenia od zakazu. Wyłączone spod zakazu mają być m.in. stacje paliw, apteki, kwiaciarnie, sklepy z pamiątkami, sklepy na dworcach, lotniskach, w szpitalach i więzieniach oraz festyny i jarmarki. Podczas czwartkowego posiedzenia na wniosek Poczty Polskiej poszerzono ją o placówki pocztowe. Tak długa lista nie podoba się związkowcom, którzy wskazują na błąd przy wyłączeniu spod przepisów dworców.
- Już dziś np. na dworcach działają markety dużych sieci, w wielu miastach integralną częścią dworców są duże galerie handlowe - przypomina Alfred Bujar, szef krajowej sekcji pracowników handlu NSZZ "Solidarność".