Prezes sieci Top Secret rozważa otwieranie sklepów w niedziele, ale bez prowadzenia sprzedaży. Możliwość przymierzenia ubrań miałaby skłonić do zamówienia produktu przez internet. Prawnicy są w tej sprawie podzieleni.
Od marca sklepy w Polsce mają być zamknięte w co drugą niedzielę. Wielkie sieci handlowe robią wszystko, by zminimalizować straty z tym związane. Jak informowaliśmy w money.pl, Biedronka rozważa wprowadzenie zmian nocnych. Miałyby się kończyć w sobotę o 23.45 i zaczynać w poniedziałek 15 minut po północy. Jeszcze dalej chce pójść Grzegorz Lipnicki, prezes sieci odzieżowej Top Secret. Myśli, aby w ogóle pozbyć się niedzielnej przerwy w pracy.
W rozmowie z portalem propertynews.pl przyznał, że jego firma rozważa możliwość otworzenia sklepów, ale bez prowadzenia sprzedaży. To miałoby pozwolić ominąć zakaz handlu. O podobnym działaniu mają myśleć także inne sieci handlowe.
- Prawo mówi o zakazie handlowania, a nie otwieraniu sklepów, więc prawdopodobnie niektórzy otworzą swoje salony w niedziele na zasadzie konceptów typu "show room". Będzie w nich można na przykład tylko przymierzyć ubrania, a zamówienie złożyć przez internet - mówi w rozmowie z portalem Lipnicki.
Prawnicy podzieleni
Przed podjęciem ostatecznych decyzji sieci handlowe powstrzymują wątpliwości prawne. - Trzy kancelarie mówią jedno, dwie kolejne co innego. Dopóki nie będzie pewności, nikt nie zaryzykuje ewentualnych gigantycznych kar - mówi nam nieoficjalnie pracownik dużej sieci handlowej.
Prawnicy, z którymi się kontaktowaliśmy, nie chcieli wydawać wyroków bez dokładnego przeanalizowania ustawy. Z tego też powodu nie chcieli podpisywać się pod wypowiedziami nazwiskiem. - Na gorąco wydaje się, że to rozwiązanie może się okazać skuteczne - powiedział nam jeden z mecenasów.
Zupełnie odmienne zdanie miał kolejny prawnik. - Takie rozwiązanie byłoby co najmniej obejściem prawa. Ale nie w rozumieniu potocznym, czyli wykorzystaniu luki, a po prostu działaniem wbrew założeniom ustawy. Chodzi w niej o to, żeby ludzie pracujący w handlu mieli wolne w niedziele. Nie powinno mieć tu znaczenia, jak zostało to zapisane. Jeżeli znalazł się tam niefortunny zapis o zakazie handlu zamiast każdej innej działalności, nie oznacza to, że nie można tylko sprzedawać. Pracownicy mają mieć wolne i koniec - mówi prawnik.
Zobacz także: Wolne niedziele uderzą w wyceny centrów handlowych
Na przykładzie innej sprawy z zakresu prawa pracy wyjaśnia, jak do interpretowania przepisów podchodzą sądy. - W czasach, gdy nie było jeszcze tzw. urlopu tacierzyńskiego, pracodawcy nie chcieli dawać mężczyznom urlopu na opiekę nad dziećmi. Było tak nawet w sytuacji, gdy matka była hospitalizowana. Sąd Najwyższy uznał jednak, że intencją przepisów prawa było umożliwienie opieki nad dziećmi w pierwszej kolejności kobietom, ale jeśli takiej możliwości nie ma, macierzyński przysługuje także mężczyznom - wyjaśnia ekspert prawa pracy.
Zwraca także uwagę na fakt, że samo pokazywanie ubrań i tak ma na celu zachęcenie do sprzedaży. - Bez względu na to, kiedy zostanie dokonana transakcja, można to uznać za handel - dodaje mecenas.
Orlen skorzysta na zakazie handlu?
Bez względu na to czy w galeriach handlowych w niedziele będzie można oglądać produkty czy nie, największym wygranym zakazu handlu może zostać Orlen. Stacje benzynowe mogą być otwarte w niedziele, a sprzedają dziś już nie tylko paliwa.