To już druga niedziela z zakazem handlu, a część Biedronek znowu pracuje normalnie. Związkowcy oskarżają właściciela sieci o obchodzenie przepisów i składają donos w PIP. Tymczasem twórcze podejście do źle napisanego prawa wcale nie jest polską specjalnością.
Dla zwolenników zakazu handlu w niedzielę pozytywnym przykładem kraju, w którym takie przepisy są akceptowane i szanowane, jest Austria. W rzeczywistości zakaz jest tam stopniowo łagodzony. Co więcej, niektóre sklepy omijają przepisy ze znacznie większą fantazją niż Biedronka.
Jeszcze dziesięć lat temu w Austrii obowiązywał całkowity zakaz handlu w niedziele, a działalność sklepów w tygodniu była ograniczona do 18:00. W 2008 roku wprowadzono jednak zmiany do obowiązującej ustawy o dźwięcznej nazwie Öffnungszeitengesetz. Nie tylko wydłużono pracę sklepów w tygodniu do 21:00, ale także wprowadzono wyjątki w niedzielnym zakazie.
Główna zmiana polegała na tym, że w niedziele i święta dopuszczono działalność sklepów zlokalizowanych na lotniskach, na dworach i w portach. Powierzchnia handlowa takiego sklepu nie może jednak przekraczać 80 m kw. Prowadzi to jednak czasem do absurdów, z którymi dzielnie muszą zmagać się sklepy i ich klienci.
W centrum Wiednia, do którego rocznie przyjeżdża ponad 14 mln turystów, w niedziele i święta działają tylko dwa sklepy spożywcze: na dworcu głównym Hauptbahnhof oraz na dworcu Wien Mitte. W obu - należących do sieci Interspar - w dni wolne od handlu panuje oczywiście tłok, a do kas tworzą się długie kolejki. Oba sklepy są zresztą mniejszymi wersjami ("Pronto") zlokalizowanych w pobliżu dużych lokali tej sieci, które w niedziele muszą być zamknięte.
Szczególnie ciekawym przypadkiem jest sklep Interspar Pronto na dworcu Hauptbahnhof, o którym pisaliśmy w zeszłym roku. Ponieważ jego powierzchnia nieco przekracza ustawowe 80 m kw., co wykluczałoby otwieranie go w niedziele i święta, sieć handlowa zastosowała prosty trik. Sklep został podzielony na pół metalowymi kratami i wyposażony w oddzielne kasy.
W ten sposób formalnie funkcjonują dwa oddzielne sklepy, choć ich oferta się nie pokrywa. Oczywisty absurd, ale władze przymykają na to oko.
Informacja dla klientów z wyjaśnieniem podziału sklepu na dwie części (fot. J. Bereźnicki).
Spółce Jeronimo Martins, właścicielowi sieci Biedronka, bardzo daleko do tego typu działań. Sieć po prostu nie zamyka sklepów na dworcach, wskazując na zezwalający na to wprost przepis.
Przypomnijmy, że jeszcze na początku marca, czyli przed pierwszą niedzielą objętą zakazem handlu, sieć nie planowała w ten dzień otwierać żadnego sklepu. Wskazywała na problemy interpretacyjne. W ostatnim momencie uznała jednak, że ustawa pozwala na pracę placówek handlowych na dworcach.
W pierwszą niedzielę niehandlową otwarte były Biedronki na dworcach Warszawa Centralna i Wschodnia oraz na dworcach PKP w Krakowie, Poznaniu i Grudziądzu. W kolejną niedzielę otwarte są także dwa inne sklepy - na dworcu PKP we Wrocławiu i przy dworcu autobusowym w Świeciu.
Do otwierania sklepów na dworcach właściciela sieci zachęciła głośna wypowiedź wicedyrektorki departamentu prawnego w Głównym Inspektoracie Pracy. Anna Martuszewicz powiedziała na konferencji prasowej, że sklepy takie jak Biedronka na dworcach mogą być otwarte w siódmy dzień tygodnia.
W ustawie o zakazie handlu występują liczne i nieprecyzyjne wyłączenia.
Choć później Państwowa Inspekcja Pracy próbowała wycofać się z tej deklaracji i przekonywała, że wcale nie chodziło o ogólne przyzwolenie na handel na dworcach, Jeronimo Martins postanowił pójść za ciosem i oprzeć się na korzystnej dla siebie interpretacji przepisów.
Na właściciela największej sieci handlowej posypały się gromy ze strony zwolenników zakazu handlu, a związkowcy z NSZZ Solidarność '80 zwrócili się nawet do PIP o skontrolowanie sklepów sieci zlokalizowanych na dworcach, które były otwarte w niedzielę objętą zakazem handlu.
Spółce Jeronimo Martins zarzuca się, że omija przepisy, choć ustawa mówi wprost o wyłączeniu spod zakazu "placówek handlowych na dworcach". Bardzo problematyczny pod względem prawnym jest jednak zapis o tym, że wyłączenie obowiązuje "w zakresie zawiązanym z obsługą podróżnych".