- Obecna wersja projektu zakazu handlu w niedziele niepotrzebnie komplikuje życie zakładom leczniczym - alarmuje Marek Mastalerek, dyrektor Biura Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Weterynarze będą mogli zrobić zwierzęciu zastrzyk, ale nie przepiszą już leków do domu. Walka o zmianę niekorzystnych przepisów trwa.
Projekt zakazu handlu w niedziele, nad którym pracuje podkomisja ds. rynku pracy pod przewodnictwem posła PiS Janusza Śniadka, wygląda na nieprzemyślany.
Jeśli nic się w nim nie zmieni, pracujący w niedzielę weterynarz owszem, zrobi zwierzęciu zastrzyk czy nastawi kość, ale już nie będzie mógł przepisać leków do domu.
- Problem wydaje się drobny, ale dla opiekunów zwierząt jest poważny - mówi Marek Mastalerek. - Po wykonanej w gabinecie operacji weterynarz musi przecież przepisać na przykład opatrunki, maści, leczniczą karmę czy kołnierz francuski. A to już jest handel detaliczny, którego nie będzie mógł prowadzić - wyjaśnia.
Sprawa jest o tyle poważna, że dotyczy nie tylko leczenia zwierząt domowych, jak psy i koty. Dotknie też rolników, posiadających nierzadko ogromne hodowle zwierząt gospodarskich. Dla nich zdrowe zwierzęta to warunek zdobycia środków na życie.
Jest też drugi problem. Nie każdy zakład leczniczy dla zwierząt jest własnością weterynarza. Czasem właścicielem są osoby bez wykształcenia weterynaryjnego, które po prostu zatrudniają potrzebnych specjalistów. - Wygląda na to, że tacy weterynarze nie będą mogli przychodzić w niedziele do pracy - mówi Marek Mastalerek.
I wymienia kolejne utrudnienie, które stoi w sprzeczności z przepisami ustawy o zakładach leczniczych dla zwierząt. Niektóre zakłady, jak kliniki i lecznice, są zobowiązane do pełnienia dyżurów w niedziele i święta. Po wprowadzeniu zakazu handlu nie będą one jednak mogły rzetelnie pełnić swoich obowiązków.
Dlatego Mastalerek walczy, aby wyłączyć wszystkie placówki weterynaryjne spod zakazu handlu w niedziele. Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna już w kwietniu wysłała do Ministerstwa Rolnictwa pismo z prośbą o poparcie jej postulatów.
- W związku z tym doszło do roboczego posiedzenia przedstawicieli Izby i resortu rolnictwa. Dostaliśmy informację, że ministerstwo będzie nas w tym wspierać - mówi Mastalerek. Jak na razie walczy jednak sam.
W czwartek podczas posiedzenia komisji ds. rynku pracy, która zajmowała się projektem zakazu, zgłosił swoją poprawkę. Jest ona krótka - wystarczy dopisać zakłady lecznicze do katalogu wyłączeń. Usłyszał, że z inicjatywą takiej zmiany musi wystąpić poseł. Dostał jednak zapewnienie, że jeżeli propozycję poprawki złoży na piśmie przewodniczącemu komisji, to prawdopodobnie zostanie ona uwzględniona.
- Dlatego teraz piszę tę poprawkę i mam nadzieję, że któryś z posłów albo przewodniczący komisji ją zgłosi. W międzyczasie będziemy starali się też zainteresować sprawą któregoś z posłów wnioskodawców - zapowiada Marek Mastalerek.