- Chciałbym aby przed początkiem wakacji, czyli do końca czerwca, obywatelski projekt ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę został przyjęty przez wysoką izbę. Czy to się uda, zobaczymy - powiedział przewodniczący podkomisji Jan Mosiński.
Zwrócił uwagę, że nad projektem będą pracowali posłowie w podkomisji. Przypomniał, że strona społeczna wyraziła chęć zawarcia kompromisu w tej sprawie. - Osią sporu może być to, czy na pewno mają być cztery niedziele wolne, przy czym obstają autorzy projektu, czy też pójdziemy na jakiś kompromis, na czym polegają negocjacje. Nie może być tak, że jedna strona ma 100 proc. sukcesu, a druga nie ma nic. Chodzi o pracodawców i konsumentów - wyjaśniał poseł PiS.
Jego zdaniem, osią sporu może być także kwestia wysokości kar za łamanie zakazu. - Jak tylko pojawił się projekt, stwierdziłem, że raczej nie można mówić o karze ograniczenia wolności dla właścicieli obiektów handlowych. Ale być może jakaś sankcja, która zależy od wskaźnika obrotów, odstraszy od kombinowania, omijania ustawy - stwierdził szef podkomisji.
Według Mosińskiego, okres do zakończenia prac nad projektem w Sejmie należy przeznaczyć na edukację społeczeństwa. - Żeby wytłumaczyć, zmieniać myślenie, że w tych sklepach też ktoś pracuje, a wcale by nie musiał - podkreślił. - Jedno jest pewne: tą ustawą nie zmienimy mentalności Polaków. Przyzwyczailiśmy się do tego, że niedziele spędzamy w marketach, dużych obiektach, tam, gdzie jest restauracja, kino, miejsca do zabaw dla dzieci i handel - dodał.
Rzecznik NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski zwrócił uwagę, że dyskusja, która wywiązała się wokół obywatelskiego projektu ws. ograniczenia handlu w niedzielę, stała się kampanią. - Przypomnę: we wrześniu złożyliśmy podpisy, a wcześniej przez trzy miesiące je zbieraliśmy, co się wiązało z prowadzeniem kampanii. Wszystko to stało się zarzewiem dużej dyskusji, dużych badań, opinii - podkreślił.
Przyznał , że przydałaby się dodatkowa kampania, ale - jak zastrzegł - oznaczałaby "bardzo poważne decyzje finansowe" - dodał.
Rząd w ubiegłym tygodniu zarekomendował z "co najmniej kilkunastoma uwagami" dalsze prace nad obywatelskim projektem ustawy dotyczącej zakazu handlu w niedziele. Nie określono, ile niedziel w miesiącu zakaz handlu będzie obejmował. Rząd nie zgodził się natomiast na karanie więzieniem za złamanie zakazu.
Zgodnie z obywatelską propozycją, zakaz handlu w niedziele miałby dotyczyć większości placówek handlowych, z odstępstwami. Handel mógłby odbywać się jedynie w dwie kolejne niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą, w ostatnią niedzielę stycznia, czerwca, sierpnia oraz w pierwszą niedzielę lipca. W wigilię Bożego Narodzenia - chyba że przypada w niedzielę - oraz w Wielką Sobotę "handel oraz wykonywanie innych czynności sprzedażowych" mogłyby się odbywać do godz. 14. Za złamanie zakazu handlu groziłyby grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Odstępstwa miałyby dotyczyć sklepów, w których sprzedawałby wyłącznie właściciel, stacji benzynowych (z pewnymi obostrzeniami), sklepików z pamiątkami i dewocjonaliami, piekarni zlokalizowanych przy zakładach produkcyjnych prowadzących sprzedaż własnych produktów (do godz. 13). Handel w niedziele mógłby też się odbywać m.in. w aptekach i punktach aptecznych. Wyjęte spod zakazu byłyby również m.in.: placówki handlowe, których powierzchnia nie przekracza 25 m kw., usytuowane w obiektach do obsługi pasażerów (m.in. w portach lotniczych i na dworcach); kwiaciarnie o powierzchni nieprzekraczającej 50 m kw., w których sprzedaż kwiatów stanowi minimum 30 proc. miesięcznego obrotu placówki. Zakaz miałby także nie obowiązywać platform ani portali internetowych sprzedających towary, które nie powstały w wyniku działalności produkcyjnej.
Paweł Żebrowski