Spór na linii "Solidarność" - Prawo i Sprawiedliwość? Związek nie akceptuje propozycji zamknięcia sklepów i galerii handlowych tylko w dwie niedziele w miesiącu. Padają ostre słowa i sugestie o hipokryzji. Jest też propozycja, by wolne były też dwie soboty.
- Posłowie PiS wielokrotnie zgłaszali pomysły ograniczenia handlu w niedzielę, gdy byli w opozycji. Wtedy ich projekty lądowały w koszu. Teraz rządzą i będą mieli okazję udowodnić, że nie są hipokrytami. Mam nadzieję, że nie są i dotrzymają obietnic wyborczych - mówi money.pl Alfred Bujara, przewodniczący handlowej "Solidarności".
Związkowiec jest wyraźnie sfrustrowany przeciągającymi się pracami nad projektem ustawy.
- To nie jest projekt tylko "Solidarności", to nie jest projekt posłów ani rządu. To projekt setek tysięcy obywateli, którzy pracują w handlu. I oni chcą mieć cztery wolne niedziele - mówi money.pl Alfred Bujara. I dodaje, że wolna niedziela "nie jest luksusem". - To jest coś podstawowego - dodaje.
W ten sposób odnosi się do pomysłu, by handel w niedzielę był ograniczony tylko w dwie niedziele w miesiącu. O tym, że taka jest decyzja polityczna w PiS w środę poinformował Janusz Śniadek, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. rynku pracy. To właśnie ta podkomisja w czwartek zajmie się obywatelskim projektem.
- Wraz z projektem dostarczyliśmy prawie pół miliona podpisów obywateli z imieniem, nazwiskiem i numerem PESEL. W biurze w kartonach mam jeszcze kolejne listy, które dotarły do nas po czasie. Razem kilkaset tysięcy głosów za ograniczeniem handlu w niedzielę - mówi.
I zwraca uwagę, że wola obywateli i projekt i tak od dłuższego czasu "leżą w Sejmie" i czekają na procedowanie.
Mówi wprost, że "Solidarność" będzie trzymać się swojego rozwiązania. Bujara przyznaje, że na rozmowy o ewentualnych strajkach w handlu jest zdecydowanie za wcześnie. Reakcja związku "wyklaruje się po kolejnych posiedzeniach podkomisji".
Wtedy będzie wiadomo, na ile posłowie i rząd są skłonni do negocjacji. A warto przypomnieć, że to właśnie kancelaria premier Beaty Szydło pierwsza wyszła z propozycją, by ograniczenie handlu było w dwie niedziele w miesiącu. Taki stan miałby być swego rodzaju testem rozwiązania i jego wpływu dla gospodarki.
- Jestem przekonany, że rozmową dojdziemy do porozumienia. Projekt zakłada cztery niedziele wolne w miesiącu i 12 niedziel handlowych w roku. To dobre rozwiązanie - dodaje. Jednocześnie money.pl informuje, że jeżeli posłowie będą dążyć do wersji dwóch wolnych niedziel w miesiącu, to "Solidarność" zaproponuje za to inne rozwiązanie. Będzie to pomysł, by gwarancją wolnego objęte były dwie niedziele i dwie soboty w miesiącu.
Jak przyznał Bujara, związek już raz domagał się "wolnych sobót". Było to w sierpniu 1980 roku, kiedy stworzono 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego.
Jak "Solidarność" chce przekonać do innej decyzji politycznej? - Będziemy przekonywać posłów Prawa i Sprawiedliwości, że projekt złożony przez "Solidarność" jest dostatecznie wyważonym rozwiązaniem. Nikt nie proponuje całkowitego zakazu handlu. W przepisach mowa jest o kilkunastu wyłączeniach, m.in. o aptekach, o małych sklepikach, o targach. To rozwiązanie kompromisowe - przekonuje.
Podkreśla, że wiele miejsc może być czynnych, a projekt wcale nie obejmuje zakazu handlu, a jedynie ograniczenie. Bujara przypomina też, że ustawa nie zakazuje otwierania placówki przez właściciela. Nie będzie on mógł jedynie zmuszać pracowników do przyjścia np. przed kasę.