Szykuje się koniec handlu w niedzielę? "Solidarność" namawiała do tego premier Beatę Szydło i rząd - dowiedział się money.pl. "Za" jest też część sklepów. Pojawia się też postulat, by nie wprowadzać odgórnego zakazu, ale podwójną lub potrójną stawkę podatkową od handlu w niedzielę.
W piątek w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie przedstawicieli sieci handlowych z rządem. Poruszana była kwestia podatku od handlu wielkopowierzchniowego. Jednak kolejną sprawą omawianą na spotkaniu był zakazu handlu w niedzielę.
- Chcemy namawiać do tego panią premier. Zamierzam zabrać głos w tej sprawie już na początku dyskusji. I wręczyć jej kalendarz "Solidarności" zachęcający do zakazu handlu w niedzielę - mówił jeszcze przed spotkaniem money.pl Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ "Solidarność".
Kalendarz ścienny na 2016 rok, na którym widać szczęśliwą rodzinę w parku z dopiskiem "Niedziela dobrem publicznym – chrońmy ją ustawowo!", dostali też pozostali ministrowie obecni na spotkaniu. Między innymi Mateusz Morawiecki czy Paweł Szałamacha. Bujara liczył, że przy okazji debaty o podatku handlowym i ten punkt zostanie włączony do dyskusji.
autor: Sebastian Ogórek, money.pl
Jak udało nam się ustalić temat został poruszony podczas spotkania. I spotkał się z gorącym przyjęciem rządu.
- To wpisuje się w pełni w ich filozofię. Pan Bujara po wręczeniu kalendarza dostał gorące brawa od większej części sali - mówi money.pl Michał Sadecki z Polskiej Grupy Supermarketów.
Firma zrzesza marki Top Market, minuta8 oraz część Społemów także zadeklarowała, że chce zakazu. Zdaniem Sadeckiego, handel w niedzielę dla polskich sieci generuje wysokie koszty pracy i utrzymania placówek.
- Zakaz powinien dotyczyć wszystkich, także małych sklepów takich jak Żabka. Niedziela powinna być dniem całkowicie wolnym od handlu - dodaje.
Za wprowadzeniem zakazu są małe i średnie polskie sklepy spożywcze. Według informacji money.pl za jest m.in. Polomarket. Przeciw są sieci AGD i RTV, które sprzedają głównie w centrach handlowych.
Pytany o tę kwestię prof. Witold Modzelewski, z którym PiS i rząd konsultuje wszystkie nowe podatki, twierdził jednak przed spotkaniem, że takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne.
- To ustawa stricte podatkowa. Nie słyszałem, żeby był pomysł wrzucania tam kwestii zakazu handlu w niedzielę - mówił jeszcze przed spotkaniem w rozmowie z money.pl. Dodał jednocześnie, że on tą tematyką się nie zajmuje, więc nie wie, czy pomysł jest rozważany. W trakcie dyskusji, gdy rozmawiano o handlu w niedzielę padły jednak postulaty, by opodatkować go podwójnie lub potrójnie, co sprawi, że sklepy same zrezygnują z otwierania w ten dzień placówek.
To że "Solidarność" postuluje zakaz handlu to żadna nowość. Dwa lata temu związkowi udało się nawet zebrać w tej sprawie 120 tys. podpisów pod obywatelskim projektem zmian w prawie. Ostatecznie projekt został odrzucony przez Sejm. "Solidarność” postulowała wtedy, że jeśli parlamentarzyści nie chcą zamykać wszystkich sklepów w niedzielę, to warto chociaż ograniczyć handel do godziny 13 czy 14. Argumentowała, że pozwoli to rodzinom pracującym w centrach handlowych i supermarketach spędzić wolny czas z dziećmi.
Przeciwko takiemu zakazowi są oczywiście same sklepy. Twierdzą, że takie rozwiązanie może oznaczać wielotysięczne zwolnienia. Padały liczby od 30 tys. do nawet 70 tys. utraconych miejsc pracy.
Obecnie zakaz handlu obowiązuje jedynie w święta. W sumie to 13 dni w roku. We wszystkie niedziele zakupów nie można zrobić w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii. Od 15 marca zeszłego roku podobne przepisy obowiązują na Węgrzech. W niedzielę otwarte mogą być jedynie sklepy o powierzchni mniejszej niż 200 mkw. Zakaz nie obowiązuje w grudniu przed świętami Bożego Narodzenia.