- Wypracujemy taką formułę w sprawie niedziel wolnych od handlu, która będzie miała duże poparcie w społeczeństwie - zadeklarował w niedzielę sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Paweł Szefernaker. W piątek PiS zostało ostro skrytykowane przez szefa "Solidarności" za przyjęcie projektu z dozwolonym handlem w dwie niedziele w miesiącu.
- Do końca będziemy debatować i szukać najlepszych rozwiązań - zapewnił Szefernaker, pytany w niedzielę w TVP Info o przyszły kształt ustawy. Podkreślił, że PiS jest "partią dialogu".
- Zapewniam, że do czasu, kiedy te rozwiązania ukończą swój parlamentarny bieg, będziemy dyskutować ze wszystkimi środowiskami na ten temat i wypracujemy taką formułę, która będzie miała bardzo duże poparcie w społeczeństwie - mówił Szefernaker.
Jak podkreślił, przede wszystkim "trzeba rozmawiać".
- Prawo i Sprawiedliwość jest partią konsensusu, partią dialogu i do końca będziemy w tej sprawie debatować i szukać najlepszych rozwiązań - zapewnił sekretarz stanu w KPRM.
Słowa Pawła Szefernakera, który należy do najbliższego kręgu współpracowników premier Beaty Szydło, mogą sygnalizować skłonność rządu do pójścia na rękę "Solidarności" w sprawie kształtu przepisów o zakazie handlu w niedziele.
Przyjęty w czwartek przez sejmową komisję rodziny, pracy i polityki społecznej projekt ustawy, który zakładał rozwiązanie kompromisowe, z zakazem w co drugą niedzielę, wywołał niezwykle ostrą reakcję Piotra Dudy, przewodniczącego NSZZ "Solidarność".
Podczas piątkowej konferencji prasowej Duda mówił, że "przyszedł czas na to, by skarcić" posłów PiS. Powiedział nawet, że związkowcy z "Solidarności" zostali przez posłów PiS "oszukani".
- "Solidarność" nie przyznaje się już do tego projektu i jest on głęboką rysą na współpracy "Solidarności" z PiS - mówił Duda. - Zastanawiamy się, czy ewentualnie po wejściu tej złej ustawy nie skierujemy odpowiednich przepisów, jak przy projekcie obywatelskim dotyczącym święta Trzech Króli, do Trybunału Konstytucyjnego - ostrzegł Duda.
Warto przypomnieć, że zdanie w tej sprawie zmienił ostatnio wicepremier Mateusz Morawiecki, który niespodziewanie opowiedział się za zakazem handlu we wszystkie niedziele.
Projekt ustawy dot. handlu w niedzielę trafił do Sejmu jesienią ubiegłego roku, jako inicjatywa obywatelska autorstwa Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodzi m.in. NSZZ "Solidarność".
Zaproponowane przez komitet przepisy okazały się niezwykle restrykcyjne. Związkowcy chcieli nie tylko zamknięcia sklepów w każdą niedzielę, ale nawet zamierzali karać przedsiębiorców i sprzedawców więzieniem w przypadku złamania zakazu handlu.
Absurdy i błędy w projekcie "Solidarności" zostały w marcu po cichu bezlitośnie wypunktowane przez rząd. Opór Mateusza Morawieckiego wzbudził jednak przede wszystkim pomysł zakazania handlu w każdą niedzielę. Wicepremier był skłonny zgodzić się na zakaz najwyżej w co drugą.
Z powodu olbrzymich rozbieżności pomiędzy rządem a związkowcami, prace nad projektem ustawy zostały na wiele miesięcy zawieszone. Pod naciskiem "Solidarności", sejmowa podkomisja ds. rynku pracy wróciła do projektu wakacjach.
Kontestowany przez związkowców projekt ustawy, który został przyjęty przez komisję rodziny, pracy i polityki społecznej, zakłada nie tylko, że handel ma być dozwolony w drugą i czwartą niedzielę miesiąca.
Przyjęte poprawki dają też "zielone światło" dla handlu w dwie kolejne niedziele poprzedzające pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Poszerzony został również katalog placówek, które byłyby wyłączone z zakazu.