Rząd na spółkę ze związkiem zawodowym chcieli bronić małego handlu. Wiele wskazuje na to, że sytuacja małych sklepów się nie zmieniła, nadal słabo przędą. Na dodatek zakaz handlu sprawił, że zintensyfikował się proces podbijania rynku przez wielkie sieci.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", jednym z celów zakazu handlu w niedziele było odegranie się na wielkich, głównie zagranicznych, sieciach handlowych. Ustawa bowiem przyznawała prawo do otwierania sklepów w dni zakazane małym punktom, jeśli tylko za ladą stanie właściciel.
Nikt nie chciał słuchać o tym, że zachodnie sieci, tak jak na Węgrzech, nasilą promocje na koniec tygodnia i Polacy, jak za PRL, będą robić zakupy na zapas. I, jak pisze dziennik, to się właśnie dzieje.
W małych sklepach jest drożej niż w marketach i dyskontach. - Teraz z powodu intensyfikacji robienia zakupów na zapas w piątki i soboty koszyk zakupów uzupełniających w małych sklepach najprawdopodobniej zmaleje. To dodatkowo osłabi ten segment handlu, w tym regionalne i lokalne sieci - mówi dziennikowi Marek Zdziech, partner w firmie konsultingowej OC&C Strategy Consultants.
- Bez wątpienia akcje promocyjne dyskontów są nakierowane na zmianę przyzwyczajeń klientów tak, aby zdobyć tych "niedzielnych" w pozostałe dni - mówi "GW" Maciej Ptaszyński z PIH.
Od dłuższego czasu na polskim rynku trwa też konsolidacja handlu. Zmniejsza się liczba sieci. Niestety wypadają głównie polskie firmy. Przykładami mogą być upadek sieć Alma czy proces sprzedaży Piotra i Pawła. W tym przypadku wśród potencjalnych kupców wymienia się Biedronkę czy Auchan.
- Ogólnie zakaz handlu przyspieszy konsolidację, czyli to, że małe i średnie sieci będą połykane przez gigantów - twierdzi na łapach "GW" Grzegorz Łaptaś z PwC. Zdaniem eksperta polski rynek czeka trzeci fala, czyli konsolidacja wśród największych - tworzenie supergigantów.
Będą zmiany. Chcą tego związki i ministerstwo rodziny
Związki zawodowe, które były inicjatorem zakaz handlu w niedzielę, już chcą zmian w przepisach. "Solidarność" nie dopuszcza luk oraz nieścisłości i chce w ustawie wprowadzić poprawki. Sklepy muszą być zamknięte od godziny 22:00 w sobotę do 5:00 w poniedziałek. Za ladą nie może stanąć kuzyn czy teściowa właściciela. To kolejne propozycje związkowców.
Także Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, zapowiadał: - Będziemy dokonywać zmian w przepisach - powiedział w połowie maja money.pl.
Czarę goryczy przelała znana sieć handlowa, która mianuje się "placówkami pocztowymi". Dla rządu to jawne obchodzenie zakazu handlu. - Było oświadczenie Poczty Polskiej, że takie praktyki są niedopuszczalne. Jest już przeprowadzana kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. W czerwcu będzie kolejne spotkanie, na którym zastanowimy się jakich zmian należy dokonać, żeby sporne kwestie uregulować - powiedział wiceminister rodziny Stanisław Szwed. - Jeżeli jest potrzeba - a jest - to będziemy ten system uszczelniać - podkreśla.
Na czym ma polegać uszczelnienie? Jak informowaliśmy w money.pl,część sklepów sieci Żabka jest zarejestrowana również jako działalność pocztowa i kurierska, więc może być otwarta w niedzielę. Rząd chce, by w przypadku, gdy to handel jest dominującą gałęzią działalności firmy, zakaz handlu i tak ją obowiązywał. Walkę z Żabką zapowiedziała już pod koniec kwietnia "Solidarność".