Pod Krzyżami zapłonęły też znicze.
Szef wielkopolskiej Solidarności Bogdan Klepas nawiązał do dat poszczególnych robotniczych zrywów i słów - "wolność, prawo i chleb", które znajdują się na pomniku. Jak mówił, polskie społeczeństwo chciało zwrócić uwagę władzy, że chce być odpowiedzialne za Polskę i było gotowe poświęcić za to życie. "Wolność już mamy, ale nadal potrzebujemy pracy i chleba. Poznań ma szczególne prawo, by zawołać dziś jeszcze raz - pracy i chleba" - zaznaczył Klepas.
Uroczystości pod Krzyżami poprzedziła msza święta w intencji ofiar i uczestników Czerwca. "Przed 47-mioma laty lud Poznania pouczył świat, że istnieją ideały o które warto walczyć" - mówił w homilii metropolita poznański arcybiskup Stanisław Gądecki. Wystąpienia poznańskich robotników były - podkreślił - manifestacją krzywdy i pierwszym po wojnie wyrażeniem przekonań Polaków. Tak rosła świadomość ludzi, którzy zdobywali wolność - podkreślił arcybiskup.
Poznańskie uroczystości rozpoczęły się rano przed bramą Fabryki Pojazdów Szynowych Zakładów Cegielskiego, skąd 47 lat temu pierwsi robotnicy wyszli na ulicę. Żądali chleba i wolności. "Podobne są żądania pracowników z wielu firm, którzy dziś nie dostają wynagrodzenia za pracę - powiedział pod bramą Andrzej Jasiński z Solidarności Cegielskiego. Pamięć zamordowanych i aresztowanych uczczono także w miejscach, gdzie upamiętniono zajścia robotnicze w Poznaniu, m.in. pod tablicą poświęconą Romkowi Strzałkowskiemu - najmłodszej ofierze tych wydarzeń.
28 czerwca 1956 r. poznańscy robotnicy podjęli strajk generalny i zorganizowali masową demonstrację. W wyniku dwudniowych starć ulicznych zginęło ponad 70 osób, kilkaset zostało rannych. Około 700 osób aresztowano.