Krok w dobrym kierunku, ale do finalizacji zakupu jeszcze bardzo daleko. Tak komentują eksperci podpisanie przez MON memorandum w sprawie zakupu od USA rakiet Patriot. Z kolei były szef MON Tomasz Siemoniak przypomina, że decyzja o kupnie systemu Patriot "zapadła dwa lata temu".
W czwartek rano Antoni Macierewicz poinformował o podpisaniu memorandum, w którym "rząd Stanów Zjednoczonych wyraża zgodę na sprzedanie Polsce baterii rakiet Patriot w najnowocześniejszej konfiguracji takiej, jakiej używają wojska USA".
- Konfiguracja, w której nabywamy rakiety Patriot, jest specjalnie dostosowana do polskich wymogów - podkreślił szef MON. - Żadna inna armia świata dotychczas nie miała możliwości jej uzyskania w konfiguracji szczególnie dobranej i dostosowanej do wymogów - dodał.
Wokół memorandum szybko pojawiły się jednak wątpliwości. Krytycy wskazywali, że tego rodzaju dokument nie jest w żadnym stopniu wiążący dla USA, a jednocześnie z jego treści wynika, że rakiety Patriot w polskiej armii pojawią się później, niż mówiło się wcześniej.
Jakub Palowski i Juliusz Sabak z portalu Defence24.pl oceniają wprawdzie, że porozumienie jest "krokiem naprzód, ustalającym możliwy harmonogram nabycia zestawów Patriot w programie Wisła", ale jednocześnie stwierdzają, że "nie stanowi zwieńczenia tego procesu".
Program jest opóźniony, termin wdrożenia niepewny
Eksperci zwracają uwagę, że dostawa pierwszych baterii będzie mieć miejsce do 2022 r., a nie do 2019-2020 r., jak planowano wcześniej. "To opóźnienie może być związane z przesunięciem czasowym wdrażania systemu IBCS w armii amerykańskiej". Warto zaznaczyć, że gotowość operacyjną baterie miałyby uzyskać jeszcze później, bo do 2023 r.
IBCS to system zarządzania walką opracowywany przez amerykańską firmę Northrop Grumman. Program ten jednak nie przebiega gładko i już jest mocno opóźniony. Na razie mówi się o wdrożeniu IBCS w amerykańskiej armii w 2022 r., ale nie wiadomo, czy uda się dotrzymać tego terminu. Inną kwestią jest to, czy Polska może liczyć na dostawę IBCS praktycznie jednocześnie z U.S. Army.
Producentem samych baterii Patriot jest inny amerykański gigant zbrojeniowy - Raytheon.
- To nie jest tak, że memorandum intencji jest jakimś ważnym, przełomowym krokiem - ocenił poseł PO Tomasz Siemoniak, szef resortu obrony w rządzie Ewy Kopacz. - Decyzja zapadła dwa lata temu - podkreślił.
Siemoniak przyznał jednocześnie, że także obecny rząd podjął w tej sprawie "ważne kroki". Chodzi o wysłany przez resort Macierewicza tzw. "Letter of Request", czyli list, który otwiera ostatni etap negocjacji zakupu systemu obrony powietrznej i antyrakietowej w programie Wisła.
Siemoniak: na razie to są intencje
- Odnotowuję pozytywnie to memorandum, natomiast na razie to są intencje - ocenił Siemoniak. - Poczekajmy na umowę, poczekajmy na konkrety, poczekajmy na korzyści dla polskiego przemysłu - dodał.
O ile pierwsza faza dostaw systemu Patriot - cztery jednostki ogniowe w konfiguracji 3+ wraz z pociskami PAC-3 MSE i IBCS - jest względnie dobrze opisana w memorandum, w przypadku drugiej jest wiele niewiadomych - przede wszystkim brakuje informacji na temat terminu dostaw.
W drugiej fazie MON chce zakupić baterie, które będą skonfigurowane już według polskich, a nie amerykańskich wymagań. Oferta w tej sprawie ma zostać przedstawiona Polsce dopiero pod koniec 2018 r. Nie mówi się nic na temat realizacji tej części kontraktu.
W memorandum nie wspomina się też o liczbie baterii, które mają zostać zakupione w drugiej fazie, ale wcześniej MON wspominał o sześciu.
30 mld zł za broń, której jeszcze nie ma
Kolejna rzecz, o której nie ma nic w memorandum to - choćby orientacyjny - koszt wyposażenia polskiej armii w system Patriot. Wcześniej mówiło się o kwocie 30 mld zł. Byłoby to najdroższe zamówienie w historii modernizacji naszej armii.
Z wiceprezesem firmy Raytheon, Johnem Bairdem w maju rozmawiał w USA dziennikarz money.pl Krzysztof Janoś. Baird zadeklarował, że Raytheon nie tylko jest gotowy na przekazanie części technologii do Polski, ale również 50 proc. rzeczywistego wykonania elementów systemów do programu Wisła.
- Program Wisła może być korzystny dla obu naszych krajów - ocenił John Baird. - Staramy się przekazać tę prawdę najwyżej, jak się da. Chcemy, by podejmujący najważniejsze decyzje w Stanach Zjednoczonych zdawali sobie z tego sprawę. Jednak polityka to bardzo złożona kwestia - zaznaczył.
Wiceszef Raytheona przyznał, że z działaniem systemu IBCS może być problem. - Pewność, co do sprawności działania tego systemu, będziemy mieli po testach wojska USA. Dopiero gdy wszystkie zostaną zakończone, będziemy mogli to przekazać Polsce - wyjaśnił.
- Raytheon ponosi pełną odpowiedzialność za tę integrację, choć system IBCS nie jest naszej produkcji - zaznaczył. - Dlatego w mojej ocenie jedynym ryzykiem jest tu harmonogram. Dziś tak naprawdę nie wiemy jeszcze, ile to może potrwać - stwierdził John Baird.