Każdego roku pracownik ma, w zależności od stażu pracy, 20 lub 26 dni wolnych. Niewykorzystane zasilają pulę dni urlopu w kolejnym roku, ale nie mogą nawarstwiać się bez końca. 30 września mija termin wykorzystania zaległych dni urlopowych z 2017 r.
Ten schemat jest doskonale znany wielu pracownikom: najpierw bardzo oszczędnie planują urlop, starając się w ciągu roku brać jak najmniej dni wolnych ("bo może dzieci zachorują i będę musiała zostać w domu", "może koło świąt wezmę ze trzy dni") – i wyrażają przy tym żal, że tych dni urlopowych jest tak niewiele. Im bliżej końca roku, tym bardziej staje się jasne, że jednak części przysługującego urlopu nie wykorzystają.
Czytaj też: * *Analiza warta milion. Tyle zapłaciliśmy za projekt kodeksu, który podobno projektem kodeksu nie jest
W takiej sytuacji można na siłę brać wolne jesienią, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by niewykorzystane dni zasiliły pulę urlopową na kolejny rok. Urlopów nie można jednak kolekcjonować w nieskończoność.
30 września to data graniczna
Wprawdzie obowiązkiem pracodawcy jest udzielenie pracownikowi urlopu w tym roku kalendarzowym, w którym uzyskał do niego prawo, ale przepisy umożliwiają "przeniesienie" dni urlopowych i wykorzystanie ich do 30 września następnego roku kalendarzowego.
- Warto jednak zaznaczyć, że chodzi tu o obowiązek pracodawcy do udzielenia urlopu, a nie obowiązek pracownika do skorzystania z tego urlopu - tłumaczy adwokat Joanna Mieczkowska-Łowicka z Kancelarii KOLS, ekspertka w dziedzinie prawa gospodarczego.
Jeśli pracownikowi i przełożonemu nie uda się ustalić terminu, w którym ten pierwszy mógłby wykorzystać zaległy urlop, pracodawca może wysłać go na urlop w dowolnym terminie przed końcem września, nawet jeśli termin nie będzie odpowiadał pracownikowi.
Aby uniknąć takich przymusowych sytuacji, pracownik we własnym interesie powinien już na początku roku ująć w kalendarzu urlopów także zaległe dni.
W przeciwnym razie musi się spodziewać, że końcówkę września spędzi w domu.
- W przypadku urlopu zaległego pracodawca nie ma obowiązku uzgadniania z pracownikiem terminu wykorzystywania urlopu, lecz musi udzielić mu urlopu w terminie określonym w przepisie. Zaakcentował to Sąd Najwyższy (wyrok z 24.1.2006 r.; sygn. akt: I PK 124/05) uznając, że "pracodawca może wysłać pracownika na zaległy urlop, nawet gdy ten nie wyraża na to zgody" - podkreśla Joanna Mieczkowska-Łowicka.
Urlop zawsze po uprzedniej zgodzie
Czyli przymus bez możliwości negocjacji warunków? Okazuje się, że niekoniecznie. Pracodawca może zgodzić się na dalsze przesunięcie urlopu na wyraźny wniosek pracownika. Przyjmuje się, że nie ryzykuje wtedy zarzutu naruszenia praw pracowniczych.
Pracownik musi pamiętać, że zawsze przed rozpoczęciem urlopu musi mieć zgodę przełożonego na nieprzyjście do pracy. Nawet jeśli zbliża się koniec września, a on nadal nie wykorzystał wolnych dni, nie może sam zadecydować, że rozpoczyna urlop. Każdy urlop, zarówno wypoczynkowy, jak i zaległy (ale też na żądanie), musi być uzgodniony z pracodawcą.
Nieudzielenie urlopu to wykroczenie
Nieudzielenie zaległego urlopu wypoczynkowego pracownikowi do 30 września kolejnego roku kalendarzowego to wykroczenie przeciwko prawom pracowniczym zagrożone karą grzywny w wysokości od 1 000 do 30 000 zł.
Kara grozi jednak tylko pod warunkiem, że urlop nie został udzielony z winy pracodawcy. Jeśli wina (w całości lub części) leży po stronie pracownika (np. był długotrwale chory), pracodawca nie ryzykuje nieprzyjemności.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl