Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Żałoba po Papieżu nawet na rynkach finansowych

0
Podziel się:

Żegnamy Jana Pawła II. Pogrzeb odbędzie się w piątek, a prawdopodobnie dziś poznamy testament Ojca Świętego. Żałoba zapanowała nawet na - przeważnie drapieżnych - rynkach finansowych. Świat pogrążył się w zadumie. Ale gdyby pracownicy i pracodawcy na co dzień stosowali nauki Papieża, prokuratury nie prowadziłyby spraw gospodarczych, sądy pracy świeciłyby pustkami, a inspektorzy pracy poszliby na bezrobocie. Dlaczego nie stosujemy ich w biznesie?

Żałoba po Papieżu nawet na rynkach finansowych

Premiery filmowe zostały przeniesione na sobotę. W piątek kina będą nieczynne. Odwołano koncerty, zmieniono ramówki programów telewizyjnych i radiowych. Większość portali internetowych zmieniła szatę graficzną.

Żałoba panuje też na rynkach finansowych. Handel to przede wszystkim tylko realizacja zleceń. Na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych realizowanych jest prawie dwa razy mniej transakcji. W piątek, w dniu pogrzebu Papieża, sesji wcale nie będzie. Nie będzie też pracować większość firm. Zamknięte zostaną urzędy i szkoły. To odpowiedź na zarządzenie i apel premiera.

Pogrążyliśmy się w zadumie. Ale dlaczego na co dzień nie stosujemy nauk Papieża? Dziennikarz Money.pl rozmawia o tym z ojcem Kazimierzem F. Papciakiem SSCC, doktorem nauk humanistycznych:

_ Money.pl: Gdyby pracownicy i pracodawcy stosowali nauki Jana Pawła II, prokuratury nie prowadziłyby spraw gospodarczych, sądy pracy świeciłyby pustkami, a inspektorzy pracy poszliby na bezrobocie. Dlaczego w biznesie nie stosujemy nauk papieża? * *o. Kazimierz Papciak: Z biznesem jest podobnie jak z demokracją. Ojciec Święty wielokrotnie podkreślał, że demokracja bez fundamentu, bez wartości moralnych, łatwo może się przerodzić w totalitaryzm. Analogicznie biznes bez etyki przeradza się w dziki kapitalizm bez żadnych zasad. Dlatego Kościół zawsze popierał i promował tzw. biznes w białych rękawiczkach - czysty, prowadzony na uczciwych zasadach. W nasz - wciąż jeszcze kształtujący się ustrój - zarówno polityczny jak i gospodarczy, należy wszczepiać wartości podstawowe i wyprowadzone z nich zasady społeczne. Nie mogą one pozostać tylko na piśmie. Powinny być realizowane w codziennym życiu przez nas wszystkich. A są to zasady uniwersalne. Wszystkie wywodzą się podstawowej wartości jaką jest godność
człowieka. Z godności człowieka jakby wypływają kolejne wartości: wolność, solidarność, sprawiedliwość, pomocniczość (subsydiarność). Z tych wartości wyprowadza się zasady społeczne, z nich zaś można wyprowadzać wskazania dotyczące konkretnych sytuacji, z którymi mamy do czynienia. Dlaczego papież był tak podziwianym człowiekiem, słuchanym przez ludzi o różnych wyznaniach, a także niewierzących? Bo mówił językiem ewangelicznego humanizmu. Jest to język uniwersalny. Tę naukę da się zaszczepić wszędzie. Money.pl: Wniosek nie jest optymistyczny: polski biznes nie ma zasad, nie kieruje się etyką. K.P.: Odpowiedź nie jest taka prosta. Przede wszystkim nie można uogólniać. Znam wielu porządnych przedsiębiorców. Jednak w Polsce sytuacja jest szczególnie trudna. Mamy fatalne ustawodawstwo, które zmusza biznesmenów do lawirowania. Często stają przed wyborem: być uczciwym przedsiębiorcą i zbankrutować, albo uratować firmę i miejsca pracy, ale kosztem naruszenia zasad etycznych. Nie mają czystego wyjścia. Ale
rodzi się pytanie, komu zależy na utrzymywaniu takiego systemu prawnego, który nie pozwala działać etycznie? Polskie ustawodawstwo regulujące życie gospodarcze przeczy zasadom zdrowego rozsądku. Miałem kontakt z niemieckimi przedsiębiorcami. Wielu z nich kierowało się zasadami etycznymi w biznesie. Twierdzili, że warto. Nie mają konfliktów z pracownikami, nie boją się władz i kontroli. Może trochę mniej zarobią, ale mają za to spokój i czyste sumienie. Gdy jeden z tych przedsiębiorców planował inwestycję w Polsce, po zapoznaniu się z realiami funkcjonowania w naszym kraju stwierdził, że tu nie da się etycznie działać. Money.pl: Ale w dobrym traktowaniu pracowników ustawodawstwo nie przeszkadza. Jan Paweł II wielokrotnie poruszał kwestię godności ludzkiej pracy. W Polsce mamy setki przykładów łamania nie tylko prawa pracy, ale niszczenia godności pracowników? K.P.: Przyczyn takiego postępowania możemy się doszukiwać w dwutorowości myślenia. Jeden tor, to Ewangelia, Kościół, modlitwa, wyznawane zasady.
Drugi tor, to praca. W rzeczywistości polskiej można zaobserwować ogromne trudności z ich połączeniem. Oznacza to, że pracę oddzielamy od etyki. Nie kierujemy się w niej zasadami, które wyznajemy poza nią. Tylko raz, jedyny raz usłyszałem od pracodawcy, że niezbyt sprawiedliwie traktował swoich pracowników. Nie chce mi się wierzyć, że tylko jeden z tych, z którymi szczerze rozmawiałem, niesprawiedliwie traktował ludzi. Może pozostałym nie przyszło nawet do głowy, że to jest zło moralne? Money.pl: Tak więc pracownik-katolik i pracodawca-katolik wychodząc do pracy zostawiają swój katolicyzm w domu? K.P.: Właśnie. Bywa, że pracodawcy nie stosują żadnych zasad etycznych w relacjach z pracownikami. Ale to działa w drugą stronę: także się zdarza, że pracownicy nie stosują zasad etycznych w pracy. Wiele złych opinii o pracodawcy bierze się z mentalności niektórych pracowników. Z postawy roszczeniowej. Wciąż pokutuje socrealistyczna mentalność: czy się stoi, czy się leży dwa tysiące się należy. Gdy szef nie
patrzy, to można usiąść i wypić piwko. Skoro tak się dzieje, to pracodawca pilnuje, ale jak pilnuje, to nazywa się go wyzyskiwaczem. Zmiany gospodarcze są o wiele łatwiejsze i szybsze niż zmiany w ludzkiej mentalności. Na szczęście młodsze pokolenie ma inne podejście i sytuacja zapewne będzie się zmieniać, co już można wyraźnie zaobserwować. Jest też inny aspekt: brak motywacji, głównie finansowej. Dlaczego Polacy za granicą są uważani za bardzo pracowitych i rzetelnych fachowców? Dlaczego często tam lepiej pracują niż tu? Bo są znacznie lepiej opłacani. Mają motywację do pracy. W Polsce często się słyszy, że za takie pieniądze to on (pracodawca) za dużo ode mnie wymaga. I mają rację. Wszystkie wektory: i mentalne, i etyczne, i ekonomiczne zazębiają się i efektem są te zjawiska, o których pan mówi. Money.pl: Etyczne podejście do biznesu i pracowników kosztuje, a przecież podstawową rolą firmy jest maksymalizacja zysku. K.P.: Według nauki Kościoła w osiąganiu zysku nie ma nic złego. Zysk świadczy o
tym, że firma jest dobrze zarządzana. Poza tym w pracowników trzeba inwestować, inwestować na różne sposoby. Najlepszą inwestycją, jak dowodzą sondaże, jest inwestycja w kapitał ludzki. Pracownicy powinni mieć poczucie, że pracują u siebie i dla swojego dobra. Tacy pracownicy są efektywni i lojalni wobec firmy. Ale żeby inwestować, trzeba mieć co, a więc musi być zysk. Nie ma konfliktu między pracą a kapitałem, bo bez kapitału nie ma pracy. Jednak etyczny przedsiębiorca nie stara się podwyższać zysku za wszelką cenę. Niektórzy przedsiębiorcy bezlitośnie wykorzystują wysokie bezrobocie w Polsce. Ale robią to tacy biznesmeni, którzy są nastawieni na maksymalny zysk za wszelką cenę, na brudny zysk. Jest jeszcze jeden aspekt, który utrudnia prowadzenie biznesu w Polsce i psuje atmosferę. To wielka wada narodu polskiego - bezinteresowna zawiść. Najlepiej obrazuję ją anegdota: Amerykanin, Niemiec i Polak złowili złotą rybkę. Ta chce spełnić po jednym życzeniu każdego z nich. Amerykanin mówi, że jego sąsiad ma
pawia, który znosi złote jaja i on takiego też chce mieć. No to masz, mówi rybka. Sąsiad Niemca miał gęś, która znosiła złote jaja i rybka też mu taką podarowała. Polak mówi, że jego sąsiad ma kurę, która znosi złote jaja. Rybka pyta, czy też taką chce? Nie - odpowiada Polak. Chcę, aby ta kura sąsiadowi zdechła. _

Rozmawiał Bartosz Chochołowski

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)