Premier Turcji Binali Yildirim (na zdjęciu) oświadczył w piątek, że w kraju podjęto próbę wojskowego zamachu stanu - poinformowała turecka telewizja NTV.
_ Aktualizacja: 2016-07-16 1:12:05 _
W stolicy Turcji Ankarze słychać było wieczorem odgłosy strzelaniny, a nad miastem przelatywały wojskowe odrzutowce i śmigłowce - podał Reuters powołując się na relację świadka.
Inni cytowani przez tę agencję świadkowie widzieli także śmigłowce nad największym tureckim miastem Stambułem. Pojazdy wojskowe zablokowały ruch na obu tamtejszych mostach przez Bosfor.
Jak oświadczył premier Turcji Binali Yildirim, grupa wojskowych próbuje obalić rząd, a siły bezpieczeństwa wezwano do "zrobienia tego co konieczne" dla uśmierzenia buntu. - Pewna liczba ludzi podjęła nielegalne działania poza strukturą dowodzenia. Wybrany przez naród rząd nadal sprawuje swe funkcje. Rząd ten ustąpi tylko wtedy, jeśli zadecyduje o tym naród - powiedział Yildirim, cytowany przez prywatną turecką telewizję NTV.
W wydanym w piątek komunikacie siły zbrojne Turcji poinformowały o przejęciu władzy w państwie w celu przywrócenia porządku demokratycznego i zapowiedziały przestrzeganie wszystkich międzynarodowych zobowiązań Turcji.
Wszystkie loty w międzynarodowym porcie lotniczym Stambułu zostały wstrzymane - poinformował Reuters powołując się na pilota.
Władzę w kraju przejęła "RadaPokoju", która zapewni bezpieczeństwo ludności i porządek publiczny - poinformowała turecka telewizja TRT.
Według miejscowych źródeł wojsko kontroluje lotniska i punkty strategiczne w Stambule oraz przejęło "pełną kontrolę nad krajem". Wprowadzono godzinę policyjną.
Wojsko miało też wkroczyć do siedziby rządzącej partii AKP.
Szef sztabu tureckich sił zbrojnych znalazł się wśród zakładników, wziętych w piątek w siedzibie naczelnego dowództwa w Ankarze przez uczestników wojskowego zamachu stanu - poinformowała państwowa turecka agencja Anadolu.
Cytowany przez telewizję CNN Turk szef rządzącej partii AKP na region Stambułu powiedział, że wojsko weszło do jego biura i kazało mu je opuścić.
Korespondent tureckiej państwowej telewizji TRT poinformował Reutera, że w jej siedzibie w Ankarze znajdują się żołnierze.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał naród do przeciwstawienia się "próbie zamachu stanu" poprzez wyjście na ulice. Dodał, że zamach jest dziełem "mniejszości w łonie armii".
- Absolutnie nie uważam, że puczystom powiedzie się - powiedział Erdogan.
Erdogan wypowiadał się przez telefon dla telewizji CNN-Turk.
okalne źródła tureckie informują o odgłosach strzelaniany, w tym z broni ciężkiej, w Ankarze i na lotnisku w Stambule gdzie wszystkie loty zostały wstrzymane. Władze twierdzą, że siły wierne rządowi przejmują kontrolę.
Według agencji Anadolu helikopter wojskowy zaatakował budynek dowództwa policji w Ankarze. Telewizja CNN Turk informuje o eksplozjach w pobliżu budynku państwowej telewizji.
Associated Press informuje natomiast, że kilkanaście czołgów kieruje się w kierunku rezydencji premiera w Ankarze.
Reuter cytuje anonimową osobistość oficjalną, według której siły puczystów nie były w stanie opanować sytuacji w wielu rejonach oraz, że siły wierne rządowi przejmują kontrolę. Według niego w ciągu najbliższych 24 godzin uda się opanować sytuację.
Wcześniej wojsko opublikowało komunikat, że przejęło władzę w celu "powrotu do demokracji". Prezydent Erdogan twierdzi, że puczyści nie mają poparcia większości armii.
Premier Turcji Binali Yildirim oświadczył, że "nikt nie powinien się niepokoić, rząd nadal sprawuje władzę". Dodał, że wojsko otrzymało rozkaz owrotu do koszar. Puczystów określił jako "zdrajców". Równocześnie wezwał zwolenników rządu do wyjścia na ulice.
Reuter cytuje wypowiedź dowódcy tureckich sił specjalnych, według którego siły zbrojne "nie puszczą płazem tej akcji".
Dowódca tureckiej I Armii odpowiedzialnej za Stambuł i zachodnią Turcję powiedział agencji Anadolu, że, puczyści to "niewielka frakcja" i "nie ma się o co martwić".