- Ktoś włączał i wyłączał samochód, jakby próbował go uruchomić - mówi WP money pracownik firmy transportowej, której ciężarówka została użyta w zamachu terrorystycznym w Berlinie.
_ Aktualizacja 2016-12-20 12:00 _
Łukasz Wąsik z firmy transportowej, do której należała ciężarówka, sprawdził na GPS, co działo się z ciągnikiem siodłowym marki Scania. O 15.44 ktoś próbował włączyć auto. Następnie przez godzinę nie było żadnych odczytów. Kolejna próba uruchomienia nastąpiła o 16.52 i silnik pracował do 17.37. W tym czasie samochód się nie przemieszczał.
Podobnych prób miało być kilka. Następnie ciężarówka została uruchomiona o 19.34 i ruszyła spod Berlina.
- To nie było włączanie po to, by zagrzać silnik i kabinę, bo kierowcy było zimno. Do tego służą inne systemy. Wygląda to tak, jakby ktoś próbował nauczyć się jeździć tym autem. Miał też problemy z jego uruchomieniem - opisuje pracownik firmy w rozmowie z WP money.
Jak dodał, auto nie powinno się w ogóle dziś przemieszczać, tylko czekać do jutra na rozładunek. Wąsik dodał, że kierowca miał 37 lat.
- Ja go znam od kilku lat. Nigdy nie było z nim problemu - mówi. Jak dodaje, nigdy nie udzielał się też politycznie, nie krytykował imigrantów, islamistów. Według Wąsika to nie były tematy, które kiedykolwiek by go interesowały.
Co się wydarzyło w Berlinie?
W poniedziałek wieczorem ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum zgromadzony na jarmarku świątecznym w zachodnioberlińskiej dzielnicy Charlottenburg. Zginęło 12 osób, a 48 zostało rannych. W kabinie ciężarówki znaleziono ciało obywatela Polski. Wiele wskazuje na to, że był to polski kierowca tira, który mógł zostać porwany.
Domniemany sprawca to Pakistańczyk, policja zakłada, że działał z premedytacją
Niemiecka policja zakłada, że sprawca tragedii, który w poniedziałek wieczorem wjechał w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie, działał z premedytacją. Media w Niemczech informują, że domniemany sprawca to Pakistańczyk, który mieszkał w ośrodku dla uchodźców.
Berlińska policja podała, że śledczy wychodzą z założenia, iż celowo skierował ciężarówkę w grupę ludzi. Policja pisze na Twitterze o "domniemanym ataku terrorystycznym".
Berlińska rozgłośnia RBB podaje tymczasem, że podejrzany o dokonanie ataku to 23-letni Pakistańczyk, który pod koniec ubiegłego roku przyjechał do Niemiec jako uchodźca.
[Angela Merkel](https://wiadomosci.wp.pl/angela-merkel-6030156146201217c) o zamachu w Berlinie
Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała, że trzeba wychodzić z założenia, iż wczorajszy atak w Berlinie był zamachem terrorystycznym.
Nie chcemy żyć w strachu przed paraliżującym nas złem - powiedziała niemiecka kanclerz w trakcie konferencji prasowej w Berlinie. Dlatego - jak dodała polityk - musimy żyć normalnie i pomimo tego co zaszło, odwiedzać takie miejsca jak jarmarki świąteczne.
Angela Merkel dodała, że byłoby szczególnie trudnym do zniesienia dla wszystkich gdyby okazało się, że zamachowiec był osobą która wcześniej zwróciła się o ochronę i azyl. W opinii kanclerz, takie działanie byłoby obrazą dla tych wszystkich, którzy pomagają uchodźcom oraz dla tych, którzy naprawdę potrzebują niemieckiej ochrony.
Polski kierowca ciężarówki ofiarą
Polski kierowca ciężarówki znaleziony w Berlinie został prawdopodobnie zastrzelony, podają niemieckie media.
Niemiecki magazyn Focus powołuje się na szefa MSW Brandenburgii Karla-Heinza Schroetera. Mówił on, że Polak jest ofiarą, a nie sprawcą zamachu.
Coraz więcej wskazuje na to, że polski kierowca tira został zamordowany, a napastnik wykorzystał jego pojazd do przeprowadzenia ataku. O tym, że mamy prawdopodobnie do czynienia z zamachem terrorystycznym, mówią już przedstawiciele niemieckiej policji.
Ekspert o zamachu w Berlinie: przeciwdziałanie niesłychanie trudne
Mamy do czynienia z rozproszonym zagrożeniem i przeciwdziałanie tego rodzaju zdarzeniom jest niesłychanie trudne - ocenia prof. Krzysztof Kubiak z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego.
Kubiak w rozmowie z PAP zaznaczył, że ocena działań służb niemieckich przed zamachem jest trudna, ponieważ szczegóły nie są znane. "Możemy jedynie powiedzieć, że niemieckie służby kontrwywiadowcze nie zdołały odpowiednio wcześniej wykryć symptomów przygotowania do zamachu. Rodzi się jednakże pytanie, czy przy tego rodzaju działaniach o charakterze rozproszonym, wykrycie przygotowań czy udaremnienie akcji tego rodzaju sprawcy jest w ogóle możliwe" - powiedział.
Oceniając reakcję służb po ataku podkreślił, że w bardzo krótkim czasie pojawiły się służby policyjne, ratunkowe, straż pożarna. "I jeżeli chodzi o zabezpieczenie miejsca zdarzenia, trudno dopatrzeć się jakiś poważniejszych uchybień" - ocenił Kubiak.
Większe zagrożenie dla Polski?
Pytany, czy poniedziałkowy zamach może wskazywać na zwiększenie zagrożenia terrorystycznego w Polsce, powiedział, że w tej sprawie "trudno budować wiarygodne hipotezy". "Przy całej nieprawdziwości utożsamiania wyznawców proroka z terroryzmem, jednak trzeba zauważyć, że zwarte środowiska emigranckie - zwłaszcza te nowe środowiska emigranckie, które nie są poddane kontroli, a nawet niekiedy ewidencji - stanowią naturalne zaplecze grup skrajnych. W Polsce z tego rodzaju problemem na szczęście jeszcze nie mamy do czynienia" - powiedział.