Choć wykonawca zapewnia, że budowa zamku w Puszczy Noteckiej jest na ukończeniu, wiszą nad nią czarne chmury. Sprawdza ją CBA, wojewoda, dochodzą też głosy o problemach finansowych inwestora. Co wydarzy się w Stobnicy? Będą luksusowe apartamenty, hotel czy może rozbiórka? Piszemy, czym może skończyć się każdy z wariantów.
Mury zamku, choć jeszcze nie ukończone, już są testowane w boju. Od kilku dni twierdzę w Puszczy Noteckiej oblegają dziennikarze, wczoraj do szturmu przyłączyło się CBA, posiłki na pole bitwy wysyła też Ministerstwo Środowiska, które zawiadomiło o sprawie prokuraturę.
Trudno się dziwić, bo rozmach inwestycji jest faktycznie imponujący, a miejsce jej powstania szczególne. Zamek powstaje w sercu Puszczy Noteckiej, na obszarach Natura 2000. I choć poznańscy naukowcy wydali w sprawie pozytywną opinię, tłumacząc, że budowa nie będzie zagrażać ptakom ani przepływającemu obok strumykowi, ekolodzy mają wątpliwości.
Wariant 1: rozbiórka
To najbardziej radykalna z możliwości, ale zdaniem ekologów najlepsza.
- Skandalem jest to, że w ogóle zezwolono na tę budowę - mówi Dawid Kazimierczak z Fundacji Dzika Polska. - Były już takie przypadki, że obiekty budowane na podstawie decyzji wydanych z naruszeniem prawa, były rozbierane.
Sprawą wydania pozwolenia na budowę zamku zajmuje się już prokuratura i CBA. Ewentualny nakaz rozbiórki budynku będzie wiązał się z koniecznością przywrócenia terenu do stanu sprzed rozpoczęcia budowy. To jeśli w ogóle możliwe, może być bardzo kosztowne, bo przed rozpoczęciem prac na wyspie, trzeba było częściowo osuszyć pobliski staw.
Sama budowa obiektu kosztuje niemałe pieniądze. Generalny wykonawca, powołując się na klauzulę poufności, nie podaje dokładnej kwoty, ale jeśli wierzyć plotkom, inwestycja pochłonie ponad pół miliarda złotych. W przypadku rozbiórki, bankructwo inwestora jest niemal pewne.
Wariant 2: ruina
Zamek w Puszczy Noteckiej, ze względu na swoją skalę, bywa porównywany do twierdzy w Malborku. Krzyżacka forteca przez wiele lat była siedzibą zwierzchnika domu zakonnego, a później polskich królów.
Tak świetlana przyszłość na nowoczesny zamek jednak raczej nie czeka. Może on za to podzielić los dwóch innych polskich twierdz, budowanych z równie wielkim rozmachem. Chodzi o zamek Krzyżtopór, wybudowany przez wojewodę Ossolińskiego w XVII wieku (przed powstaniem Wersalu był to największy tego typu zamek w Europie) i zamko-pałac w Łapalicach, wybudowany pod koniec XX wieku przez gdańskiego rzeźbiarza.
Oprócz rozmachu obie twierdze mają jedną wspólną cechę. Zaczęły popadać w ruinę, zanim zakończono budowę.
Choć budowa jest na ukończeniu, nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że inwestor może mieć poważne kłopoty finansowe. - Był taki moment, że z budowy odeszło ok. 100 ludzi. Wycofały się głównie firmy murarskie. Były obiecywane duże zarobki, ale na miejscu okazało się, że nie starcza nawet na utrzymanie pracowników – twierdzi jeden z podwykonawców, który pracował przy budowie zamku.
Budowa "Twierdzy Stobnica" może zatem utknąć w martwym punkcie, podobnie jak 20 lat temu stało się z zamkiem w Łapalicach.
Powolne popadanie w ruinę może też czekać twierdzę w przypadku wykrycia przez CBA i prokuraturę nieprawidłowości związanych z wydaniem zezwolenia na budowę. Nawet jeśli odpowiedni urząd nakaże rozbiórkę, wyegzekwowanie jej od inwestora będzie bardzo trudne. Zwłaszcza jeśli w międzyczasie zbankrutuje.
Podobnie było w przypadku zamku w Łapalicach, gdzie decyzja o nakazaniu rozbiórki została wydana w 2006 roku, czy wyciągu narciarskiego w Czarnym Groniu. Procedury odwoławcze w takich sprawach mogą się ciągnąć latami.
Niedokończona ruina może więc na dobre wpisać się w krajobraz regionu i stać się jego atrakcją turystyczną lub antyatrakcją, w zależności od punktu widzenia.
Wariant 3: Wersal
Budowa jest gotowa w 90 proc. Do zrobienia zostało już stosunkowo niewiele. Grube mury zamku mogą przetrzymać szturm dziennikarzy i ekologów.
- Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości, inwestycja przebiega zgodnie z pozwoleniem - stwierdził Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który we wtorek pojechał do zamku w Puszczy Noteckiej.
Może się okazać, że chorągwie pancerne prokuratury i CBA, z racji braku dowodów na naruszenie prawa, odstąpią od szturmu na zamek.
W takim wypadku należy liczyć się z tym, że inwestycja się powiedzie i w sercu puszczy, świeżo upieczony kasztelan zaprosi nowych mieszkańców na powitalną ucztę.
Jak udało się ustalić dziennikarzom Money.pl, zamek ma być luksusowym budynkiem mieszkalnym. Ma w nim zamieszkać 96 osób i 10 pracowników. Apartament w takim miejscu na pewno będzie słono kosztował, bo jak nieoficjalnie mówią nam podwykonawcy, będzie wyposażony w olimpijski basen, salę balową czy pole golfowe.
Spekuluje się też, że po zakończeniu budowy inwestorzy złożą wniosek o zmianę jego przeznaczenia na hotel. Równie luksusowy i drogi.
Trzeba się więc liczyć z tym, że do Puszczy Noteckiej zawita cywilizacja. I to nie byle jaka, bo na pobyt czy mieszkanie w zamku stać będzie tylko najbogatszych.
Tak czy inaczej, puszcza stanie się placem zabaw dla znudzonych oklepanym Monte Carlo, Saint Tropez czy Cannes. A Puszcza Notecka to nie Las Birnamski, i raczej pod mury nie podejdzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl