- To inwestycja za grube pieniądze. Ale na miejscu okazało się, że nie wystarcza nawet na utrzymanie pracowników - mówi money.pl jeden z podwykonawców na słynnej budowie zamku w Puszczy Noteckiej.
- Kiedy zobaczyłem wysuszone jezioro, w myślach popukałem się w czoło. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś się na to porywa. Potem okazało się, że zgłosili się nie tylko do mnie. Byli pod dużym ciśnieniem, aby skończyć inwestycję – mówi nam K., właściciel firmy budowlanej i jeden z podwykonawców zamku w Stobnicy.
Na budowie pracował kilka lat temu. Nie ma z tego okresu zbyt dobrych wspomnień. – Straciłem na tym interesie ok. 125 tys. zł – ujawnia. Nie ukrywa jednak, że po prostu dał się skusić potężnymi pieniędzmi, jakie stoją za inwestycją.
Na miejscu okazało się, że zarobić tam będzie ciężko. Z prostego powodu – generalny wykonawca budowy miał plany wznieść zamek szybko. Tyle, że okazało się to technicznie niewykonalne, a nikt nie miał doświadczenia przy wznoszeniu takich konstrukcji. Ani nie wiedział, w jaki sposób porządnie oszacować koszty.
W efekcie podwykonawcy przeżyli rozczarowanie. - Był taki moment, że z budowy odeszło ok. 100 ludzi. Wycofały się głównie firmy murarskie. Były obiecywane duże zarobki. Ale na miejscu okazało się, że nie wystarcza nawet na utrzymanie pracowników – twierdzi. Dodaje też, że wykonawca próbował podkupywać podwykonawcom ludzi.
Do sprawy, lakonicznie, odnoszą się przedstawiciele firmy Nickel PTB, głównego wykonawcy.
- W sytuacji, kiedy podwykonawca upadł lub nie płacił swoim pracownikom, wyszliśmy do nich z propozycją, aby założyli własną działalność i dalej pracowali na budowie - informują przedstawiciele firmy Nickel PTB, głównego wykonawcy.
Fachowców wcale niełatwo było znaleźć - choćby takich, którzy byliby w stanie wznieść sufity z łukami w stylu gotyckim.
K. dziwi się, że o inwestycji słychać dopiero teraz. Przypomnijmy, pierwszy o tym w miniony weekend napisał portal wykop.pl. Nasz rozmówca pojawił się na budowie kilka lat temu. - W okolicy ludzie żyli z tej budowy. Przecież tych wszystkich pracowników trzeba było wyżywić i gdzieś musieli spać – mówi.
Ciszę wokół budowy tak tłumaczył w "Głosie Wielkopolskim" Dymitr Nowak, jeden z właścicieli inwestora, firmy D.J.T.: Biorąc pod uwagę, że obiekt jest bardzo wymagający, innowacyjny i trudny w realizacji, ideą inwestora było i jest nadal celowe wstrzymanie się z publikacją informacji o inwestycji, a także jej wizualizacji do czasu zakończenia realizacji.
Nasz rozmówca ocenia, że inwestycja może trwać jeszcze nawet dziesięć lat. O ile wcześniej nie zatrzymają jej służby, jeśli wykryją nieprawidłowości. Na razie jednak Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który odwiedził budowę we wtorek, ocenił, że inwestycja przebiega zgodnie z pozwoleniem i nie stwierdził nieprawidłowości. Sprawą, na wniosek ministerstwa środowiska, zajmują się urzędnicy odpowiedzialni na ochronę środowiska oraz prokuratura.
Główny wykonawca zapewnia, że budowa jest już ukończona w 90 proc., a termin jej zakończenia to 2020 rok.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl