Losy spektakularnego przedsięwzięcia wciąż się ważą. Minister środowiska Henryk Kowalczyk powiedział podczas środowej konferencji prasowej, że dotychczasowe kontrole wykazały, iż doszło nieprawidłowości.
Cała budowa miała nie zająć więcej niż dwóch hektary powierzchni, a więc zgodnie z przepisami, nie miała mieć negatywnego wpływu na środowisko.
Czytaj również: * *Zamek w Stobnicy. Sprawdziliśmy, ile pieniędzy może pójść w piach
- Inwestor m.in. wprowadził w błąd, zaniżając obszar inwestycji. To daje prawo do wznowienia postępowania, w celu uzyskania decyzji środowiskowych. Przy okazji kontroli wypłynęły i inne nieprawidłowości - zaznaczył minister.
Spółka D.J.T. z Poznania, która buduje zamek, uzyskała stosowne pozwolenia na podstawie raportu przesłanego przez firmę w kwietniu 2015 roku.
Resort - jak mówił Kowalczyk - złożył dokumenty do prokuratury i poinformował nadzór budowlany. - Decyzje w gestii środowiskowej ministerstwa kończą się na wydaniu opinii - zaznaczył.
Prokuratura będzie dalej badać sprawę. A ewentualne decyzje w sprawie losów inwestycji pozostaną w gestii nadzoru budowlanego. Nadzór budowlany może wydać nakaz rozbiórki. Jeśli tak się stanie, inwestorzy muszą się liczyć ze stratą, a ministerstwo z pozwami sądowymi.
Jak wynika z wyliczeń money.pl, inwestor straci nawet 200 mln zł. Zwrotu pieniędzy będzie mógł się domagać od państwa. Ewentualny nakaz rozbiórki budynku będzie wiązał się z koniecznością przywrócenia terenu do stanu sprzed rozpoczęcia budowy – o czym pisaliśmy w money.pl.
Zamek ma mieć docelowo 14 kondygnacji, prawie 50 mieszkań i kilkudziesięciometrową wieżę. A zrealizowano już 90 proc. inwestycji. Rozbiórka i osuszanie stawu - dla inwestora, spółki D.J.T. z Poznania, skończyłaby się prawdopodobnie bankructwem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl