- Załogi są coraz bardziej zdeterminowane i zniecierpliwione. Być może nie uda się tego utrzymać pod kontrolą - mówi szef Solidarności Górniczej Jarosław Grzesik o sytuacji w kopalniach, które mają zostać zamknięte. Związkowcy zapowiadają "świąteczną niespodziankę" dla rządu, czyli zaostrzenie akcji protestacyjnej, i domagają się ujawnienia, co konkretnie obiecał Komisji Europejskiej w zamian za zgodę na 8 mld zł pomocy publicznej na likwidację kopalń.
We wtorek około 150 pracowników kopalni Makoszowy w Zabrzu protestowało przed bytomską siedzibą Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) przeciw planowanemu zamknięciu zakładu. SRK zapewnia, że każdy pracownik Makoszów otrzyma ofertę pracy w innej kopalni, a nawet "imiennie zaadresowany list" w tej sprawie.
Jednak górnicy nie palą się do poszukiwania pracy w innej kopalni. W zeszłym tygodniu związki przeprowadziły w tej sprawie wewnętrzne głosowanie, w którym górnicy jednogłośnie odrzucili możliwość opuszczenia kopalni Makoszowy i przeniesienia się do innego zakładu. Szef Solidarności w kopalni Artur Banisz pytany, co to oznacza, odpowiedział: Protesty.
Nieważne, czy to ten rząd, czy poprzedni
Na mocy porozumienia, które w styczniu 2015 r. związki zawodowe zawarły z rządem Ewy Kopacz, kopalnia Makoszowy trafiła do SRK i miała pozyskać inwestora. Teraz związkowcy domagają się realizacji złożonej przez Kopacz obietnicy, że kopalnia nie zostanie zamknięta. - Nieważne, czy to ten rząd, czy poprzedni, jakaś kontynuacja powinna być - mówi Robert Misiek ze Związku Zawodowego Górników w Polsce.
Zatrudniająca niecałe 1,4 tys. osób Makoszowy jest obecnie jedyną czynną kopalnią SRK. Zakład tylko do końca roku może otrzymywać dopłaty do strat produkcyjnych, które w tym roku zamkną się kwotą 130 mln zł. Teoretycznie kopalnia mogłaby pracować dalej, ale tylko pod warunkiem osiągnięcia rentowności. Na to jednak nie ma szans.
Równie nerwowa atmosfera panuje także w innej kopalni, której los jest już przesądzony - KWK Krupiński koło Żor.
- Załogi na kopalniach już są coraz bardziej zdeterminowane i coraz bardziej zniecierpliwione tą sytuacją, która ma miejsce i być może nie uda się tego utrzymać pod kontrolą - mówił Jarosław Grzesik podczas poniedziałkowego spotkania Rady Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność". - Narasta niezadowolenie wśród załóg górniczych, narasta zniecierpliwienie i narasta lęk o przyszłość własnych zakładów, tak że tu w zasadzie scenariusz może być bardzo różny - stwierdził.
Działający w kopalniach Krupiński i Makoszowy związkowcy próbują zorganizować wspólny protest górników, obejmujący także załogi innych zamykanych kopalń, a nawet zwykłych mieszkańców Śląska. Protesty mogą także doprowadzić do zatrzymania pracy kopalń, a to już oznacza miliony złotych strat każdego dnia.
Górnicy szykują posłom PiS "świąteczną niespodziankę"
"Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że już w czwartek górnicy mają pojawić się w Sejmie na obradach parlamentarnego zespołu ds. górnictwa, a w piątek w Zabrzu ma odbyć się pierwsza demonstracja. Mało tego związkowcy planują głodówkę oraz pikiety pod biurami i domami posłów PiS, a nawet przyjazd do Warszawy. Szykowaną akcję określają mianem "świątecznej niespodzianki".
Górnicza Solidarność domaga się od Ministerstwa Energii ujawnienia treści dokumentu notyfikującego zgodę Komisji Europejskiej na pomoc publiczną dla zamykanych kopalń. - Do dzisiaj tak naprawdę oficjalnie nikt jeszcze nie poznał tego dokumentu - mówi Grzesik. - Ten dokument nie został w żaden sposób ze stroną społeczną ani skonsultowany, ani omówiony. Nie mamy z nim nic wspólnego - podkreśla szef górniczej "Solidarności".
Pomimo zapowiedzi eskalacji protestów w sprawę na razie nie angażuje się Komisja Krajowa NSZZ Solidarność. - Dopóki zainteresowani, czyli w tym przypadku Solidarność Górnicza, nie zwróci się do nas o konkretną pomoc, np. o uruchomienie funduszy strajkowych czy o poparcie, to my tego nie robimy - wyjaśnia rzecznik Komisji Krajowej Marek Lewandowski. - Na razie takiego wniosku nie ma, ale jeśli się pojawi, to prawdopodobnie będzie tak, jak było za Ewy Kopacz, czyli będziemy się angażowali jako cały związek - zapowiada.
Lewandowski zapewnia, że taka strategia związku nie dotyczy nie tylko górników, ale szkolnictwa i służby zdrowia. - Zawsze branża, która jest bezpośrednio zaangażowana, prowadzi autonomicznie działania, ale w momencie, gdy potrzebuje pomocy, a w szczególności uruchomienia funduszy strajkowych, zwraca się do nas z wnioskiem i my wtedy się w to angażujemy - mówi WP money.
- Fundamentalna różnica pomiędzy obecną władzą a poprzednikami jest taka, że oni rozmawiają, choć jak widać rozmowy te są trudne i niekoniecznie muszą skończyć się sukcesem - stwierdza.
Możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość
Ministerstwo Energii na razie nie odniosło się do żądania upublicznienia dokumentu notyfikacyjnego. Biuro prasowe resortu obiecało jeszcze w środę udzielić odpowiedzi na pytania WP money dotyczące zamykanych kopalń. Przypomnijmy, że politycy PiS w kampanii wyborczej obiecywali, że żadna kopalnia nie zostanie zamknięta i ostro krytykowali poprzedni rząd za program "wygaszania" kopalń.
Szef ME Krzysztof Tchórzewski przedstawia zawarte z Komisją Europejską porozumienie jako sukces i snuje optymistyczne wizje rozwoju górnictwa. - W zeszłym miesiącu Komisja Europejska zaakceptowała przygotowany przez nas program pomocowy. Wciąż pracujemy, rozmawiamy ze stroną społeczną i szukamy nowych rozwiązań. Jestem przekonany że możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość - powiedział 2 grudnia podczas Uroczystej Akademii Barbórkowej w Rybniku .