Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Zanim w styczniu schudnie, to jesienią zgrubnie

0
Podziel się:
Zanim w styczniu schudnie, to jesienią zgrubnie

*Tłoczno się robi na polskich ulicach. Coraz mniej miejsca dla zwykłych przechodniów, bo coraz większe obszary zajmują manifestanci. Jeśli przed południem Zieloni i Młoda Lewica protestują przeciwko Giertychowi na posadzie ministra edukacji, to wiadomo, że po południu trotuarem przewali się młodzież z LPR, żądając, aby kolega Roman dzierżył kaganek wiedzy do końca kadencji albo i świata, amen. *
W Łodzi dyrektorowi tamtejszej polikliniki udało się powstrzymać przed wyjściem na ulicę strajkujących lekarzy tylko dzięki temu, że wypiął się na wicepremiera Dorna nakazującego hurtowo dać im dyscyplinarki. Teraz medycy obiecują, że staną murem za swoim szefem, gdyby pan Dorn próbował go ukarać. Za chwilę ruch drogowy w Warszawie mogą sparaliżować górnicy, ponieważ rozmowy z rządem skończyły się fiaskiem, a w takich sytuacjach zazwyczaj obierają oni kierunek na Wiejską i Aleje Ujazdowskie.

Nadchodzi sezon amorów, więc lada moment ruszą defilady kochających inaczej, które oczywiście zderzą się z manifestacjami Wszechpolaków stojących na straży tradycyjnej miłości. Nie może być inaczej, gdyż w gabinetach wydających zgodę na przemarsze siedzi wykwalifikowany korpus urzędniczy. Zdecydowanie rzadziej niż rozumem posługuje się on instrukcjami, nie przyjdzie mu zatem do głowy, aby rozparcelować antagonistów w sposób uniemożliwiający im spotkanie w czasie i przestrzeni. Za odcinek targania się po szczękach odpowiada w demokratycznym państwie policja, po co więc ma się prewencyjnie wysilać referent z magistratu.

Na ulice już w przyszłym roku teoretycznie mogą wyjść sami urzędnicy, jako że wicepremier Zyta Gilowska zapowiada odchudzenie od stycznia administracji rządowej o 17 tys. osób. Rzecznik rządu twierdzi jednak polemicznie w tym samym czasie, że na razie nie wiadomo gdzie szukać przerostów kadr. A przecież podpowiedź jest prosta jak budowa cepa. Wystarczy porównać struktury urzędów marszałkowskich oraz urzędów wojewódzkich, a do tego jeszcze powiatowych, żeby dostrzec powtarzające się kompetencyjnie wydziały, wydzialiki i departamenty. Tabuny białokołnierzykowców troszczą się na przykład o rozdział funduszy unijnych, po czym miliony euro przechodzą nam koło kieszeni. Kolejne tabuny pilnują ochrony środowiska, a gdy trzeba ustalić jaki idiota wylewa na pole zawartość szamba, okazuje się to niemożliwe.

Zamiast więc kombinować jak zmienić ordynację wyborczą, żeby układy partyjne mogły jesienią opanować samorządy, może należałoby, nie czekając do Nowego Roku, zacząć przekuwać w fakty teorię oszczędnego państwa. Jest to oczywiście pobożne życzenie, bez względu na to która opcja polityczna rządzi krajem. Idę o każdy zakład, że w styczniu na ulicę będzie mogła wyjść wicepremier Gilowska. Urzędnicy pozostaną przy swoich biurkach. A nawet trochę ich przybędzie po najbliższych wyborach.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)