W internecie, czy galerii handlowej? W sklepie przyszłości nie będzie to miało znaczenia, bo w obu miejscach zakupy będą wyglądały w ten sam sposób. By to było możliwe, innowacyjne rozwiązania już wdraża LPP, właściciel takich marek jak Reserved, Cropp, House, Sinsay czy Mohito.
Dziś klient marzeń, to nie tylko ten, który idzie na zakupy z grubo wypchanym portfelem. To również osoba, która wróci do sklepu przy najbliższej okazji. A potem jeszcze raz i następny, aż stanie się stałym klientem wybranej marki.
Problem w tym, że klient w sklepach stacjonarnych wciąż ma zbyt ograniczony wybór. Dopiero wizyta w sklepie internetowym zmienia ten obraz.
Do tego klient internetowy to skarb. Łatwiej jest go rozpoznać, poznać, zmierzyć, określić i przypisać do konkretnej kategorii zakupowej. Tak powstają handlowe bazy danych, które wiedzą, jaki typ klienta czyta kryminały, słucha muzyki rockowej, używa pralko-suszarki albo chodzi w sportowych butach koloru zielonego.
Użytek z tej wiedzy chcą robić także sklepy stacjonarne. Mają im w tym pomóc nowoczesne technologie, które pozwolą producentom takim jak LPP zebrać niezbędną wiedzę o preferencjach i potrzebach klientów, podobnie jak dziś robi się to w kanałach sprzedaży online. W przypadku handlu tradycyjnego to np. technologia RFID, która wykorzystuje fale radiowe do przesyłania danych.
Wyposażony w nią jest niewielki czip, który umieszczony jest w każdym produkcie na sklepowej półce. I to on poinformuje markę o tym, co się z tą rzeczą działo – jak często była dotykana, oglądana, chowana przez klienta do koszyka. Jak często zabierano ją do przebieralni.
Po co sklepowi ta wiedza? Choćby po to, by w sklepie pojawiały się tylko te towary, które naprawdę cieszą się zainteresowaniem klientów. To, czego oglądać nie chcemy – szybko zniknie z półek.
Innym narzędziem, które pomaga analizować ruch w sklepach to tzw. „mapy ciepła”. Służą one do pomiaru aktywności klientów. System monitoruje, którędy klienci chodzą najczęściej i gdzie się zatrzymują – jest nawet w stanie rozpoznać ich wiek czy płeć. I to w zależności od tych danych można planować, rozbudować i zmieniać dany sklep.
Rozwiązanie to testuje już marka Reserved, która ma doskonale rozbudowaną sieć stacjonarnych salonów.
Dodatkowo dzięki wykorzystaniu map ciepła, czy kodów RFID, każdy sklep jest traktowany indywidualnie i nawet dwa punkty tej samej marki zlokalizowane w bliskim sąsiedztwie mogą mieć zupełnie inny asortyment.
Czy dla firmy tradycyjny handel, nie jest dziś jednak obciążeniem?
– Sprzedaż odzieży tylko przez internet jest droga. Dla naszej branży charakterystyczne są duże zwroty. A wszystko kosztuje: wysyłka towaru do klienta, wysyłka zwrotna, traci się też pieniądze z powodu zamrożonego w ten sposób kapitału. Należy też pamiętać, że zwracany towar jest przez dłuższy czas niedostępny dla klienta. Dlatego nasza firma stawia na omnichannel. Klienci chętnie przychodzą do tradycyjnych sklepów po odbiór towarów zamówionych w internecie. Odbierają go bez opłat. Również w ten sam sposób je zwracają – zapewnia Jacek Kujawa, wiceprezes zarządu LPP.
Dziś liczy się również szybkość i dostępność towaru. Klient nie może długo czekać na dostawę– po zamówieniu powinien mieć wymarzony produkt najpóźniej następnego dnia.
LPP reaguje jak najszybciej na zmiany w modzie. Dziś od momentu dostrzeżenia trendu i opracowania projektu jest w stanie dostarczyć gotowe bluzy czy kurtki do sklepów nawet w 3-4 tygodnie. By wszystkie salony, bez względu na lokalizację mogły otrzymać konkretny wzór tego samego dnia, firma stawia także na rozbudowę sieci centrów dystrybucyjnych, które pozwolą sprostać rosnącym wymogom klientów i ich oczekiwaniom szybkiej dostawy.– Nie chcemy postrzegać e-commerce jako konkurencji dla sklepów stacjonarnych. Tu nie chodzi o odbieranie sobie klientów, ale o sprawdzenie, jak działania online przekładają się na sprzedaż offline. I mamy spore sukcesy na tym polu. Już wiemy, że jeśli w tradycyjnym sklepie pojawi się gorsza kolekcja odzieżowa, to bardziej spada nam sprzedaż przez internet niż tradycyjna. Natomiast przy udanej kolekcji sprzedaż online rośnie dwa, dwa i pół razy więcej niż rok wcześniej – podsumowuje Kujawa.