Z listów wnika, że podwykonawca, firma Bravo Tekstil, bez zapowiedzi zamknęła fabrykę i zakończyła działalność, nie rozliczając się ze swoimi pracownikami za kilka ostatnich miesięcy. O sprawie donosi "Independent".
"Wykonałem przedmiot, który chcesz kupić, ale nie otrzymałem za to wynagrodzenia" – przeczytali klienci.
To nie pierwszy raz, kiedy Zara musi się zmierzyć z problemami wizerunkowymi. Już wcześniej oskarżona została o zanieczyszczanie środowiska, kradzież pomysłów młodych projektantów, dawanie cichego przyzwolenia na złe warunki pracy w fabrykach.
Podwykonawca, który z dnia na dzień pozostawił pracowników na lodzie, przyjmował zlecenia także od innych popularnych marek, m.in. Mango i Next.
Komentując sprawę, rzecznik prasowy Inditex (właściciela Zary) powiedział, że firma wywiązała się ze wszystkich zobowiązań wobec Bravo Tekstil, niemniej pracuje (wraz z innymi firmami, które korzystały z usług tego podwykonawcy) nad utworzeniem funduszu dla pracowników, którzy zostali bez środków do życia.
Zobacz: Amancio Ortega, właściciel Zary, najbogatszym człowiekiem świata
List - ostatnia deska ratunku?
To nie pierwszy raz, kiedy pracownicy firm szyjących dla światowych marek próbują zwrócić uwagę na złe traktowanie i głodowe wynagrodzenia, zwracając się wprost do kupujących.
W 2014 r. robiąca zakupy w sklepie sieci Primark w Irlandii Północnej znalazła wszyty w spodnie liścik. Przeczytała przerażający apel o treści: "SOS! Pracujemy po 15 godzin dziennie, a to, czym nas karmią, nie nadaje się dla świń I psów".
Amnesty International ustaliła, że pochodzi on z więzienia Xiang Nan w środkowej prowincji Hubei.