Górnicy według GUS zarabiają ponad 13 tys. zł. Ci są zdziwieni. Wskazują, że to 3,5 tys. zł brutto. Zarobki w kopalni wzbudzają wiele kontrowersji, a związki zawodowe narzekają na brak chętnych do roboty. Sprawdziliśmy, ile w rzeczywistości płaci się za pracę pod ziemią, a ile inkasują kierownicy i władze spółek węglowych.
Grudzień był rekordowy pod względem płac w Polsce. Średnia wyniosła prawie 5 tys. zł brutto. W środę opublikowaliśmy dane GUS, które pokazywały, jak zarabia się w poszczególnych branżach. Okazało się, że przeciętna płaca w górnictwie przekroczyła 13 tys. zł brutto. Statystyki te bardzo mocno oburzyły czytelników, więc postanowiliśmy sprawdzić, ile tak naprawdę zarabia górnik.
Oczywiście największy odzew był ze strony samych górników, którzy nazywają dane GUS jednym wielkim blefem i podkreślają, że mają się one nijak do rzeczywistości. A przynajmniej jeśli chodzi o uogólnianie ich jako zarobki osób pracujących fizycznie pod ziemią.
- Wystarczy pojechać do Brzeszcz, Nowego Bierunia, Lędzin, Jastrzębia czy Mysłowic i dowiedzieć się o zarobkach ludzi, którzy ryzykują każdego dnia swoje życie za 2 400-2 600 netto - mówi nam pan Piotr. Przy takiej stawce kwota brutto to blisko 3,5 tys. zł brutto, a nie 13 tys.
Inny czytelnik opowiada, że jest magistrem inżynierem zatrudnionym na stanowisku sztygara zmianowego (kierownik zmiany) ze stawką zaszeregowania w wysokości 1 860 zł.
- Z maksymalną kartą górnika 60 proc. i maksymalną premią 70 proc. moje wynagrodzenie kształtuje się na poziomie 5 500 zł brutto. Między płacami górnika i informatyka jest przepaść. Informatyk za 5 500 zł netto może przebierać w ofertach. Wiem, bo mam brata w tej branży i poniżej 10 000 zł to nawet nie wstawałby rano, a tym bardziej o godzinie 4.30 - opowiada pan Franciszek.
Przyznaje otwarcie, że pracujący pod jego kierownictwem górnicy jakby nie robili w weekendy, to zarobiliby mniej niż kasjerka w Biedronce.
Na statystyki GUS narzeka też Związek Zawodowy Górników (ZZG), którzy wskazuje, że każdorazowo przy tego typu publikacjach w zwykłych górnikach burzy się krew.
- Pokazuje się nas jako krezusów, którzy zarabiają najwięcej w Polsce, a rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Tak naprawdę za pieniądze oferowane na starcie górnikom, przy tak ciężkiej pracy, brakuje chętnych - komentuje Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący ZZG.
Tłumaczy, że biorąc pod uwagę grudniową barbórkę, a więc w zasadzie podwójną pensję, a do tego różnego rodzaju wyrównania i wypłatę zaległych pieniędzy, które miały miejsce w niektórych kopalniach, statystyki mogą pokazywać około 13 tys. zł brutto, ale nie jest to norma.
Ile naprawdę zarabia się w górnictwie?
Według GUS w 2017 roku średnia miesięczna wyniosła 7 179,86 zł brutto, a więc dalej bardzo dużo. Kwotę mocno zawyżają jednak pensje kadry kierowniczej, osób pracujących w biurach, administracji i zarządach.
Przedstawiciele GUS w odpowiedzi na zapytanie o metodologię wyliczania wynagrodzeń podkreślają, że podawane przez nich liczby dotyczą wszystkich osób zatrudnionych na umowę o pracę w kopalniach i firmach wydobywczych. To znaczy, że wliczana w to jest pensja sprzątaczki, ochroniarza, górnika, sekretarki dyrektora i prezesa.
Dużo bardziej wiarygodną miarą wynagrodzeń od średniej jest mediana. To wartość środkowa, czyli taka, dla której połowa pracowników zarabia więcej i taka sama część zatrudnionych dostaje mniej. Niestety tego typu wyliczenia GUS podaje rzadko i z dużym opóźnieniem. Według ostatnich danych z października 2016 roku, w górnictwie i wydobywaniu mediana wynagrodzeń wynosiła wtedy 6 179,36 zł brutto. To dokładnie o 1 000 zł mniej niż obecna średnia.
Wiceprzewodniczący ZZG przyznaje, że średnie miesięczne wynagrodzenie w górnictwie może być nawet na poziomie około 6 tys. zł brutto, ale także dlatego, że typowy górnik nie pracuje tylko 5 dni w tygodniu po 8 godzin. Na godziwą wypłatę musi robić także w soboty. Jednocześnie podkreśla, że zwykły górnik na początku nie zarobi więcej niż 3 tys. zł na rękę.
Przepaść między górnikiem a prezesem
Mediana prezentowana przez GUS na poziomie 6 179,36 zł brutto, choć lepiej oddaje sytuację, dalej obejmuje nie tylko samych górników, którzy ciężko pracują pod ziemią. Konkretnych danych na temat tylko ich zarobków ZZG nie chce ujawniać. Z pomocą przychodzi za to raport firmy badawczej Sedlak & Sedlak, w którym na temat zarobków w ankietach wypowiadali się sami górnicy. Opracowanie ze stycznia obejmuje ponad 400 osób.
Okazuje się, że mediana wynagrodzeń brutto w tym opracowaniu wynosi 4 554 zł, a więc 1,5 i 2,5 tys. zł mniej niż w raportach GUS. Z ankiet wynika, że co drugi górnik otrzymuje pensję od 3 493 do 6 045 zł brutto. Jedna czwarta najgorzej wynagradzanych pracowników zarabia poniżej 3 493 zł brutto. Z kolei na płace powyżej 6 045 zł brutto może liczyć grupa 25 proc. najlepiej opłacanych górników.
źródło: wynagrodzenia.pl
Dla porównania warto przytoczyć np. zarobki zarządu jednej z największych grup górniczych w Polsce. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej zapisane w statucie wynagrodzenie prezesa to 60 tys. zł, a jego zastępcy 50 tys. zł brutto miesięcznie. Nie licząc dodatków i premii.
W 2016 roku Tomasz Gawlik zarobił w sumie 743 tys. zł, co daje miesięcznie około 62 tys. zł brutto, a drugi na liście płac Artur Wojtków 634 tys. zł, a więc 53 tys. zł brutto. Trzech pozostałych członków zarządu za pół roku pracy zainkasowało 313 tys. zł.