Płace kasjerów rosną w ostatnich latach w szybkim tempie. Niewiele jest w Polsce branż, które mogłyby się pochwalić podobną dynamiką. Mimo to pracownicy sklepów wypadają z zagranicznymi kolegami po fachu dość blado.
Zacznijmy od ustalenia, ile naprawdę zarabiają pracownicy dyskontów w Polsce. Szumne kampanie sieci handlowych spowodowały, że narosło na ten temat wiele nieporozumień. Polacy widzą na plakatach reklamowych stawki rzędu 3,5 albo 4 tys. zł brutto i gotowi są wziąć je za podstawową wypłatę od pierwszego dnia pracy. W rzeczywistości jednak wspomniane sumy przeznaczone są dla pracowników z 2-3 letnim stażem w danej firmie, a do ich wysokości doliczają się bonusy np. z tytułu 100-proc. frekwencji w danym miesiącu.
Bliższe prawdy statystyki dostarcza opublikowany właśnie raport Work Service nt. prac sezonowych. Wynika z niego, że polski kasjer może liczyć na 13,7 do 16,5 zł za godzinę pracy. Średnio daje to 15,1 zł, czyli (mnożąc to przez 160 godzin) nieco ponad 2,4 tys. zł brutto. Na rękę daje to 1,7 tys. zł. W większych sieciach handlowych ta kwota rośnie do poziomu mniej więcej 1,9 tys. zł (2600-2700 zł brutto). I to tyle, jeśli chodzi o początkujących pracowników – w tej chwili realnie zarabiają w granicach 60 proc. średniej krajowej, która przekracza 4,2 tys. zł brutto. Wypłaty w granicach 2,3-2,5 tys. złotych na rękę to już domena bardziej doświadczonych kasjerów.
Czesi mają lepiej
Jak to wygląda za granicą? Zdecydowanie największe zamieszanie wokół kasjerów powstało u naszego południowego sąsiada. Czesi zmagają się z potężnym deficytem na rynku pracy, miejscowe władze liberalizują przepisy dla obcokrajowców, mając nadzieję na przyciągniecie nad Wełtawę Ukraińców. Póki co muszą jednak szyć z tego, co mają. A mają bezrobocie znacznie poniżej 3 proc., a w Pradze nawet poniżej 1 proc.
Efekt jest łatwy do przewidzenia. Jedna z sieci handlowych na początku roku zszokowała opinię publiczną, windując zarobki kasjerów do 28 tys. koron (1120 euro). To o 5 tys. koron więcej niż wynosi średnia płaca w tym kraju. Przenosząc to na rodzimy grunt - wyobrażacie sobie polskich kasjerów zarabiających blisko 5 tys. złotych brutto miesięcznie?
Nieźle pozycja pracowników dyskontów wygląda również w Niemczech. Federalny Urząd Pracy podaje, że średnia płaca sprzedawcy to 2277 euro miesięcznie. U naszego zachodniego sąsiada bardzo prężnie działają jednak związki zawodowe – pracownicy dostają m.in. trzynastki, dodatki urlopowe czy dopłaty za dojazdy do pracy. Portal merkur.de wyliczył, że z tymi wszystkimi benefitami doświadczony sprzedawca w Nadrenii-Westfalii wyciąga prawie 3 tys. euro co miesiąc. A średnia płaca w całym kraju to 3,7 tys. Różnica - przynajmniej w przypadku tych doświadoczonych - stosunkowo niewielka.
- Patrząc historycznie przez wiele lat praca w handlu nie należała do branż, do których pracownicy by się garnęli. To był wynik m.in. niskich zarobków. Dopiero w ostatnich 2-3 latach handel odrobił lekcję i zaczął poprawiać warunki pracy. Baza w postaci zarobków pracowników była jednak niska, dlatego - mimo podwyżek - kasjerom wciąż daleko jest do średniej krajowej – tłumaczy dyrektor zespołu analiz i komunikacji w Work Service, Andrzej Kubisiak.
Jak zaznacza ekspert, nad Wisłą jest wiele słabo opłacanych, specjalistycznych profesji. - Po ostatnich podwyżkach w dyskontach wielu Polaków wykonujących prace np. w budżetówce, posiadających wyższe wykształcenie, zarabia porównywalne, a niekiedy nawet niższe pieniądze od kasjerów. A to powoduje niemałe napięcia - dodaje.
Bywa też gorzej
Nie wszędzie jest jednak lepiej niż u nas. Na przykład dyskonty w Wielkiej Brytanii przez długi czas płaciły pensje w wysokości tylko nieco powyżej płacy minimalnej. Ta u Brytyjczyków wyrażana jest stawkach za godzinę pracy, a w 2018 roku wynosi dokładnie 7,83 funta. A jak mają się do tego zarobki kasjerów? Tesco podniosłow ubiegłym roku wynagrodzenie do poziomu...8,42 funta. Dużo lepiej pod tym kątem jest już jednak w Sainsbury's, które w marcu poinformowało że „godzinówka” idzie w górę do 9,8 funta. W Aldi zaś wyniesie nawet 10,20 (około 400 funtów tygodniowo). Obie sieci zbliżają się w ten sposób do średniej, która na Wyspach wynosi 516 funtów tygodniowo.
Zobacz także: Praca w Biedronce. Nowe stanowiska i nowe pensje
Przykłady z zagranicy pokazują, że polscy kasjerzy być może mają szanse na kolejne podwyżki. Czy to realny scenariusz? – Problem leży w marży. Z perspektywy rywalizacji o pracowników możemy się spodziewać, że płace będą rosły. Może się jednak okazać, że firmy nie będą miały na to budżetów. Wydaje mi się jednak, że przynajmniej w większych firmach głód pracowników będzie na razie zwyciężał – opowiada Kubisiak.
Ekspert zauważa również, że handel toczy twardy bój o pracowników z logistyką i przemysłem. - Rywalizują przecież o bardzo podobny profil pracowników. Sortujący paczki mogą przecież równie dobrze wykładać towary na półce w sklepie. Średnie wynagrodzenie w handlu to dzisiaj 3716 zł brutto, a w przetwórstwie przemysłowym - prawie 400 zł więcej – dodaje.
Zobacz także: Biedronka szuka pracowników sezonowych i deleguje nad morze. Za pracę w kurortach dodatkowe nagrody
Nie można więc wykluczyć, że za chwilę z zazdrością na kasjerów zaczną patrzeć kolejne branże, bo na porażkę w walce o pracownika z dwiema wspomnianymi branżami handel nie może sobie w obecnej chwili pozwolić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl