Trwa spór o zarobki pedagogów na linii Związek Nauczycielstwa Polskiego - Ministerstwo Edukacji Narodowej. Szefowa resortu Joanna Kluzik-Rostkowska twierdzi, że nauczyciel dyplomowany zarabia nieco ponad 5 tysięcy złotych brutto. Jak mówi, takich dydaktyków jest w kraju 59 procent.
Szefowa resortu edukacji uważa również, że w zastąpieniu Karty Nauczyciela innym, "nowoczesnym dokumentem" nic złego nie widzi nauczycielska "Solidarność". Reformie sprzeciwia się ZNP. - Edukacja bazuje na prawie, które uchwalono w PRL - podkreślała minister.
Jak zaznaczała, jest zwolenniczką utrzymywania małych szkół, mimo niżu demograficznego. Minister edukacji mówiła, że niewielkie placówki można zachować dzięki stowarzyszeniom czy fundacjom. Mogą one przejmować szkoły, w których uczy się mniej niż 70 dzieci. Jednak w takich placówkach pedagodzy pracują na zasadach Kodeksu pracy, a nie Karty Nauczyciela.
W sobotę 18 kwietnia w Warszawie protestowało kilkanaście tysięcy nauczycieli. Szef ZNP Sławomir Broniarz mówił, że głównym postulatem pedagogów są podwyżki o 10 procent od 2016 roku. Żądają też zwiększenia nakładów na edukację oraz zahamowania likwidacji szkół i przedszkoli.
Czytaj więcej w Money.pl