- Nie mam rodziny, nie mam dzieci. No bo jak? Mieszkam przy mamie, sama się nie utrzymam - napisała do money.pl pracownica jednej z polskich uczelni. Fragment jej listu przeczytaliśmy Piotrowi Dardzińskiemu, wiceministrowi nauki. Zobaczcie, jego reakcję.
Na polskich uczelniach trudno o dobry zarobek. W tej sprawie napisała do nas "Pani Doktor". Poniżej jej list (pisownia oryginalna):
"Pracuję na uczelni od 2006 r. Wówczas zarabiałam średnią krajową. Studentów ubywało, więc zmniejszyli wynagrodzenie - do poziomu minimum krajowego. I tak od kilku lat. Czasem to przykre, że uczę studentów, którzy przyjeżdżają do szkoły nawet starym audi, a mnie daleko do tego. Na uczelni nie dają żadnego finansowego wsparcia, w postaci np. dopłaty do konferencji, czy publikacji artykułu.Kiedyś dużo redakcji publikowało artykuły za darmo. Teraz trzeba płacić 500 zł, a bywa, że i 1000 zł. Okropne, że do jednej kieszeni dają i tak marne wynagrodzenie (minimalną krajową), a z drugiej zabierają (na publikacje).
Nie mam rodziny, nie mam dzieci. No bo jak? Mieszkam przy mamie, sama się nie utrzymam. Przykre to. Powinnam ulżyć mamie. Ale jak? Wyjazdy wakacyjne - co najwyżej kilka dni w roku. To wszystko. Trzyma mnie jedynie przy pracy to, że chcę zrobić habilitację. Być może uda się przenieść na inną lepszą uczelnię. Ale potem myślę dać dyla za granicę, tak dłużej się nie da. Szkoda takiego życia. Aż strach pomyśleć o mojej przyszłej emeryturze."
Co na to wiceminister nauki? Więcej w "Money. To się liczy".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl