Podstawowa pensja prezydentamiasta to obecnie nie więcej niż 12,5 tysiąca złotych brutto. PiS chce jednak zarobki samorządowców zmniejszyć. Nie wszystkim się to podoba, na przykład Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, otwarcie mówi, że zamierza teraz szukać pracy poza samorządem.
Tylko że pensja z urzędu miasta zwykle nie jest jedynym źródłem dochodu samorządowców. Prezydenci Gdańska, Sopotu, Szczecina czy Poznania zasiadają na przykład w radach nadzorczych, często z ramienia... swoich miast.
Sprawdzamy, ile do pensji dorobić mogą samorządowcy.
Rady nadzorcze, wynajem mieszkań, a nawet zarządy
Rekordzistą, jeśli chodzi o dodatkowe wynagrodzenie, jest prezydent Krakowa. Jacek Majchrowski w 2016 roku zarobił ponad 159 tys. zł z prezydenckiej pensji. Ponad 100 tysięcy wypłacił mu Uniwersytet Jagielloński - prezydent jest profesorem na tej uczelni. Niemal 170 tysięcy wypłaciła mu Akademia Krakowska, a 43 tysiące jeszcze dorzucił ZUS.
Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent stolicy, sporo zarobiła dzięki pracy naukowej. Uniwersytet Warszawski zapłacił jej ponad 122 tys. zł. Zaledwie 1700 zł przyniosły jej natomiast prawa autorskie z takich wydawnictw jak C.H. Beck czy Wolters Kluwer.
Miejsce w radzie nadzorczej jest tłustym kąskiem
Największe chyba emocje wywołuje zasiadanie przez czołowych samorządowców w radach nadzorczych. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zasiada w radzie Zarządu Portu Morskiego Gdańsk oraz Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Wszędzie tam figuruje jako przedstawiciel gminy miejskiej Gdańsk. Jak nietrudno się domyślić, jest to bardzo dochodowe zajęcie. W 2016 roku Adamowicz zarobił tam 142 tys. zł
Również prezydent Szczecina zasiada w radzie nadzorczej lokalnego portu. W 2016 roku dzięki temu zarobił dodatkowe 40 tys. zł.
W dwóch radach zasiada Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. Najwięcej, bo ponad 65 tys. zł zarabia w gdańskim porcie lotniczym. Dorabia też na uczelni - tam zarabia jednak niewiele - nieco poniżej 4 tys. zł rocznie na umowę o dzieło.
Na czym jeszcze zarabiają prezydenci dużych miast? Marcin Krupa, prezydent Katowic, jest na przykład wiceprzewodniczącym zarządu Komunikacyjnego Związku Komunalnego Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Z tego tytułu dostał prawie 30 tys. zł.
Prezydent Poznania z kolei, poza zasiadaniem w dwóch radach nadzorczych, wynajmuje też mieszkania. W 2016 r. zarobił dzięki temu niemal 130 tysięcy. Zdarzają się i samorządowcy, którzy czerpią spore zyski z posiadanych akcji. Tu wyróżnia się prezydent Gdańska, który z dywidend potrafi zarobić ponad 70 tysięcy, czasami akcje też sprzedaje.
Nie wszyscy samorządowcy lubią jednak dorabiać. Prezydent Wrocławia nie ma większych zajęć poza zarządzeniem miastem. Dzięki swojemu gospodarstwu rolnemu w 2016 roku zarobił zaledwie 700 złotych.
Danych dotyczących zarobków samorządowców w 2017 roku jeszcze nie ma. Mają czas do 30 kwietnia na złożenie oświadczeń majątkowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl