Socjolog Jarosław Urbański podkreślał, że zarobki ludzi kultury są niższe od zarobków innych grup społeczno-zawodowych, a także że realnie spadają. - Sytuacja ludzi kultury pod względem wynagrodzeniowym jest jedną z najgorszych w kraju. Niektóre dane, np. zebrane przez firmę Sedlak&Sedlak, pokazują, że kultura jest sektorem o najniższych zarobkach w Polsce. Dane za 2014 rok pokazują, że średnie zarobki w sferze kultury były o ponad tysiąc złotych niższe niż w innych branżach. To katastroficzna różnica. Także dane GUS pokazują, że w stosunku do zarobków ogółu, zarobki pracowników kultury, sztuki i rozrywki są niższe od innych grup, a różnica ta się pogłębia - mówił socjolog.
Jego zdaniem ta sytuacja w ogóle nie wpływa na wybory młodych ludzi, którzy nadal chcą studiować na uczelniach artystycznych. W ostatnich latach o 20 proc. zmalała liczba absolwentów wyższych uczelni w Polsce, z jednym wyjątkiem - uczelni artystycznych. W 2002 około 2,5 tys. osób ukończyło studia na uczelniach artystycznych, teraz co roku kończy je około 8 tys. osób. - Więc co roku, pomimo tak niskich zarobków w branży, zwiększa się liczba ludzi, którzy chcą pracować w kulturze. To oznacza, że konkurencja jest coraz większa. Ponieważ jest bardzo mało związków zawodowych ludzi kultury, ich siła przetargowa jest coraz mniejsza. Brak świadomości praw pracowniczych wśród ludzi kultury wychodzi na każdym kroku - mówił Urbański.
Jak zauważył, środki przeznaczane na kulturę w niewielkim stopniu wpływają na poprawę zarobków artystów - ich lwia część przeznaczana jest na inwestycje. Jako przykład Urbański podał sytuację w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie za 138 mln zł wybudowano gmach filharmonii. Okazało się, że utrzymanie orkiestry kosztuje od 6 do 8 mln zł rocznie i miasta nie stać na takie wydatki. - Wybudowano gmach filharmonii, ale kompletnie przeoczono fakt, że sensem istnienia tego budynku jest orkiestra - ludzie, którzy by w niej grali. To przykład tego, co dzieje się w całym kraju. W ostatnich latach w inwestycje w infrastrukturę kulturalną były bardzo duże, ale nie przekłada się to na poprawę sytuacji pracowników. Wydatki bieżące samorządów na kulturę ciągle spadają, sytuacja jest coraz gorsza, zarobki ludzi kultury spadają - mówił Urbański.
Katarzyna Górna z Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej przypomniała, że podpisany kilka lat temu Pakt dla Kultury, który gwarantował 1 proc. z budżetu państwa, w ogóle nie zajmował się sytuacją artystów. - Artyści nie mieli żadnej reprezentacji i dlatego nie byli brani pod uwagę jako grupa społeczna, nikt nie bronił ich interesów. Postanowiliśmy stworzyć platformę, która będzie występować w interesie artystów. Na początku zajęliśmy się wizualnymi, ale dziś widzimy, że w podobnej sytuacji są pisarze, kompozytorzy, ludzie teatru. Dlatego staramy się rozszerzyć formułę i powołaliśmy 'Pracowników Sztuki' - komisję środowiskową przy Ogólnopolskim Związku Zawodowym Inicjatywa Pracownicza, która zrzesza ludzi kultury z całej Polski - mówiła Górna.
W programie "Pracowników Sztuki" najważniejsze jest stworzenie systemu ubezpieczeń społecznych artystów. - W roku 1991 zlikwidowano stary system ubezpieczeń dla twórców i nic w zamian nie powstało. Artyści najczęściej nie są związani z jedną instytucją etatem, ale pracują dla wielu wykonawców, co wynika z charakteru pracy. Mało kogo stać też na założenie firmy i płacenie ponad tysiąca złotych do ZUS.
Najnowsze badania pokazują, że kultura i sztuka były w 2014 najsłabiej opłacaną branżą w Polsce, średnia zarobków wynosi tu 3 tys. zł brutto, ale jedna czwarta pracowników nie osiąga nawet 2300 zł brutto. - A mowa jest o tzw. etatowych pracownikach, a co z całym zastępem osób, które pracują poza etatem, zarabiając nieregularnie? Skąd mają wziąć te 1100 zł na miesięczną opłatę? W efekcie, kiedy ktoś się poważnie rozchoruje, to koledzy organizują aukcję, koncerty, wystawy i występują o zapomogę do ministra kultury, czyli uprawiamy żebraninę - mówiła artystka.
Na razie jednak - jak mówiła - nie udało się osiągnąć nic konkretnego w zakresie tworzenia systemu ubezpieczeń dla artystów. Pewnym osiągnięciem jest jednak rozpowszechnianie się wśród nich wiedzy, że mogą i powinni walczyć o swoje prawa.
Kongres Kultury 2016 zwołali artyści, twórcy, kuratorzy, producenci i animatorzy kultury, wydawcy, dziennikarze, edukatorzy, naukowcy, działacze społeczni i uczestnicy kultury. Obecny Kongres Kultury, w przeciwieństwie do poprzedniego zjazdu, jest inicjatywą oddolną. Nie towarzyszy mu patronat Ministerstwa Kultury ani państwowe wsparcie. Koszty organizacyjne wzięło na siebie miasto Warszawa, obrady odbywają się w Pałacu Kultury. Zebrani rozmawiają m.in. o tym, jaka kultura jest nam teraz potrzebna, co trzeba naprawić, jak uchronić autonomię kultury i zapewnić twórczą wolność artystom. Kongres odbywający się w PKiN zakończy się w niedzielę.