Z danych opublikowanych przez resort wynika, że najbardziej opłaca się pracować w roli szefa gabinetu politycznego ministra lub dyrektora departamentu. Można za to dostać prawie 14 tys. zł miesięcznie, podczas gdy minister zgarnia o kilkaset złotych mniej.
O tym, jak zarabiają ministrowie pisaliśmy już w WP money niedługo po starcie obecnej kadencji. Wysokość wynagrodzenia szefów resortów oscyluje wokół 12-13 tys. zł. Nieco więcej mogą zarobić wicepremierzy, czyli m.in. Mateusz Morawiecki. Rok temu jego pensja (jeszcze jako ministra rozwoju) wynosiła 12 895 zł brutto.
O aktualne zarobki i wysokości premii zapytała ministerstwo jedna z posłanek, a resort odpowiedział na jej interpelację.
Okazuje się, że fotel ministerialny to wcale nie taka intratna posada, jak mogłoby się wydawać. I to nie tylko w kontekście poprzedniej posady ministra Morawieckiego, który równowartość dzisiejszej pensji miesięcznej zarabiał w ciągu... jednego dnia.
Nawet jego podwładni w ministerstwie zarabiają więcej (choć trzeba zauważyć, że w 2016 r. pensja ministra finansów mogła wzrosnąć chociażby ze względu na tzw. "dodatek stażowy"). Mowa jednak nie o wiceministrach, a chociażby dyrektorach biur i departamentów. Oni zarabiają średnio 13 990,77 zł miesięcznie. Podobnie zresztą jak dyrektor generalny resortu, szef gabinetu politycznego ministra czy zastępca szefa Służby Celnej.
To te stanowiska są z jednej strony najmniej eksponowane, a z drugiej - najlepiej płatne. I nie chodzi tu o kilka osób, a raczej o kilkadziesiąt. W resorcie finansów mnóstwo jest bowiem biur i departamentów.
W strukturze organizacyjnej ministerstwa naliczyliśmy ich prawie 40. Mowa tu m.in. o komórkach odpowiedzialnych za administrację podatkową, budżet państwa, cła, finanse samorządu terytorialnego czy podatki dochodowe.
Ale z drugiej strony znajdziemy wśród nich chociażby biuro administracyjne czy wsparcia technicznego i obsługi. Co należy do zadań tego ostatniego? Przykładowo "zapewnienie poprawnej pracy systemów energetycznych, ochrony technicznej, klimatyzacji, wentylacji czy telefonii stacjonarnej" czy usługi poligraficzne.
Dyrektor biura zarabia zatem średnio więcej niż chociażby wiceministrowie, zajmujący przecież znacznie bardziej reprezentacyjne stanowiska. Sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów zarabia 11 641,07 zł, a podsekretarz - o niespełna 600 zł mniej. Na rękę to oznacza ok. 8 tys. zł.
Podchody w sprawie podwyżek
Być może stąd zapowiedzi, które od początku kadencji słychać w obozie rządzącym. Najgłośniej o konieczności podniesienia wynagrodzeń najwyższym państwowym urzędnikom mówił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk.
- Ja swoją wypowiedzią chciałem tylko zasygnalizować problem - mówił wówczas w WP money minister Henryk Kowalczyk. Pytany, ile powinien zarabiać minister czy wiceminister, nie chce odpowiedzieć, choć podtrzymuje swoje zdanie, że dostawać powinien więcej niż obecnie.
- Nie chcę tego mówić, bo później to zostanie przeinaczone. Problem i tak jednak istnieje. Szczególnie dotyczy to podsekretarzy stanu, którzy zarabiają mniej niż ich podwładni dyrektorzy departamentów. Na razie nie możemy tego ruszać, bo to wymusi zmiany w innych przepisach - dodaje szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Próba podniesienia pensji została podjęta w szczycie sezonu urlopowego. Projekt, który do Sejmu trafił w drugiej połowie lipca, zakładał jednak podwyżki nie tylko dla wiceministrów, ale praktycznie wszystkich urzędników w Polsce, w tym również posłów i senatorów. Więcej mieliby dostać premier, prezydent, jak również prezesi NIK, NBP czy Prokuratorii Generalnej.
Co więcej, pensje rosłyby stale - nie tylko jednorazowo. Uzależnione miały być bowiem od wskaźników ekonomicznych i kondycji gospodarki. Pod presją opinii publicznej z planu podwyżek się wycofano. A wiceministrowie, jak zarabiali mniej od dyrektorów biur, tak zarabiają dalej.
Operator urządzeń powielających
Dane opublikowane przez Ministerstwo Finansów są jednak znacznie bardziej szczegółowe. Możemy z nich dowiedzieć się, ile zarabiają pracownicy znacznie niższych szczebli. Mowa chociażby o ekspertach ministerialnych, którzy co miesiąc inkasują ponad 9,3 tys. zł. Tyle samo dostaje główny księgowy.
8,6 tys. zł miesięcznie zarabia naczelnik wydziału w ministerstwie, podobne pieniądze dostaje radca ministra czy starszy ekspert służby celnej.
Resort był na tyle skrupulatny, że wymienił również średnie pensje na stanowiskach w administracji biurowej. Stąd wiemy, ze kierowca czy sekretarka zarabiają ok 4 tys., a referent - 4,4 tys. zł. W zestawieniu znalazł się również "operator urządzań powielających", który co miesiąc otrzymuje ponad 2,5 tys. zł.
Premie tylko dla niektórych, nagrody również
Oprócz zasadniczych zarobków, pracownikom przysługują również rozmaite dodatki. Ale nie wszyscy mogą na nie liczyć. Jak wskazuje resort, premie otrzymują jedynie pracownicy zatrudnieni na stanowiskach pomocniczych, robotniczych i obsługi.
Przez nieco ponad rok funkcjonowania resortu w nowej kadencji średnia premia wyniosła 587 zł, a kolejne 230 zł ministerstwo wypłaciło w formie premii uznaniowej.
Z kolei kierowcy, którzy muszą często o różnych porach wozić ministrów na spotkania, konferencje, gale i inne wydarzenia, mają wypłacany ryczałt za godziny nadliczbowe w wysokości 1715 zł miesięcznie.
Co innego nagrody. Utworzenie specjalnego funduszu na ten cel ze środków ministerialnych, to zdaniem resortu "ustawowy obowiązek". Za dobrą ocenę pracy i zaangażowanie pracownicy dostali średnio 4 217 zł za okres od listopada 2015 do końca 2016 r. Natomiast członkowie Gabinetu Politycznego w tym samym czasie dostali 6 071 zł.