Przeciętnie zarabiający Polak może teraz za swoją pensję brutto kupić 9851 jaj, czyli aż o 900 więcej niż w poprzednie święta. To wynik oczywiście brutto, bo sporą część jajek zabiera Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Narodowy Fundusz Zdrowia i skarbówka. O jajka nie muszą się martwić za to ani politycy, ani prezesi spółek skarbu państwa. Ich miesięczne wynagrodzenie to nawet pół miliona jajek.
W ubiegłym roku średnia pensja pozwalała na kupno 8951 jajek. Dziś jest to już 9851 jaj. Skąd taka różnica? Dzięki temu, że pensje ciągle rosną, za średnią wypłatę brutto jesteśmy w tym roku w stanie kupić rekordową liczbę jaj.
W ciągu roku średnie wynagrodzenie urosło o prawie 170 zł i wynosi teraz 4304 zł 95 gr. Na dodatek w tym roku płacimy za jajko w rozmiarze "L" odrobinę mniej. Teraz jest to średnio 43,7 gr za jedno. To prawie o 3 grosze mniej niż przed rokiem.
To zaskakujące, tym bardziej że do Polski wróciła inflacja i od kilku miesięcy mamy rosnące ceny. Najwidoczniej jednak sklepy wzięły na siebie podwyżki i dalej toczą zaciętą walkę o klienta. Kto przyjdzie po jajka, kupi też inne produkty.
Skąd wzięliśmy średnią cenę jajka? Z wielkanocnego koszyka Wirtualnej Polski. To średnia cena jednego jajka z 15 przebadanych przez WP sklepów - od hipermarketów po dyskonty.W tym roku ceny wahają się od 32 gr za te w rozmiarze "S" do nawet 50 gr za te "XL". Oczywiście jeszcze droższe są jajka ekologiczne i przepiórcze.
W zeszłym roku za 4137 zł Polak mógł kupić 8951 jaj. W momencie wejścia do Unii Europejskiej stać nas było na 6791 sztuk. Z kolei 56 lat temu każdy Polak za średnią pensję mógł sobie pozwolić na zaledwie 678 jaj.
ZUS i fiskus wyciągają ręce po jajka
Oczywiście należy pamiętać, że z 4304 zł średniej pensji brutto pracownik etatowy "na rękę" otrzyma niewiele ponad 3066 zł, co wystarczy na 7 tys. jajek. Można powiedzieć, że dodatkowe obciążenia skarbowe kosztują Polaków prawie 2,8 tys. jajek miesięcznie. Dlaczego opieramy się na płacy brutto w wyliczeniach? Główny Urząd Statystyczny w danych dot. średniego poziomu wynagrodzenia nie precyzuje jaką formę zatrudnienia mają pracownicy - umowę o pracę, dzieło czy inny kontrakt.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych zabiera średnio zarabiającemu Polakowi 1350 jajek. Narodowy Fundusz Zdrowia kosztuje 765 jajek. Fiskus z kolei wyciąga co miesiąc rękę po zaliczkę w wysokości 711 jajek.
Warto dodać perspektywę pracodawcy, który (dla średniej pensji) wypłaca w sumie 11,8 tys. jajek. Część też musi oddać ZUS i na fundusz pracowniczy.
Gorzej wygląda sytuacja emerytów. Za średnią emeryturę - około 2 tys. zł - mogą sobie kupić zaledwie 4,8 tys. jaj. Sprawdziliśmy również na ile jajek wystarczą pieniądze z programu "Rodzina 500+". Z rządowych pieniędzy na jedno dziecko można sobie kupić ponad 1144 jajek wielkanocnych.
Dla porównania typowy poseł może w te święta nabyć 28 tys. jaj. Na tyle właśnie pozwala pensja i uposażenie w wysokości 12,3 tys. zł. Prezydent Andrzej Duda może sobie pozwolić nawet na 45,9 tys. jajek, dzięki pensji ponad 20 tys. zł. Aż 66 tys. jajek na tę Wielkanoc może za to kupić sobie Beata Szydło - pozwala jej na to wynagrodzenie z Kancelarii Premiera i Sejmu.
Najbardziej jajeczne święta mogą mieć byli politycy, którzy trafili do zarządów spółek skarbu państwa. I tak np. Wojciech Jasiński - były polityk Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie prezes PKN Orlen - może liczyć na 142,9 tys. zł pensji. To wystarczy na 327 tys. jajek. A to mniej więcej roczne spożycie 2,2 tys. osób.
260 tys. zł miesięcznie zarabia Zbigniew Jagiełło, szef banku PKO BP. Jemu miesięczne wynagrodzenie wystarcza na 600 tys. jajek. Do takiej produkcji potrzeba 1859 kur. Ponad pół miliona jajek są w stanie znieść w ciągu mniej więcej 52 tygodni.
Jajka na całe życie
Biorąc pod uwagę, że przeciętny Polak zjada 148 jaj rocznie, tegoroczna średnia pensja brutto wystarczy na 66 lat i 6 miesięcy zapasów. Jeżeli zdecydujemy się na jajka mniejszego rozmiaru, to zapasy możemy zrobić nawet na całe życie. Jajka wielkości "M" skończyłyby się nam w wieku 75 lat, czyli już dziesięć lat po przejściu na emeryturę. Z kolei najmniejszych w rozmiarze "S" wystarczyłoby na 90 lat.