- Wszyscy musimy grać w jednej drużynie. Wystarczy, żeby np. klienci włoskiego banku działającego w Polsce przestali korzystać z jego usług, tak by jego wartość spadła i on mógł stać się polski. Tak robią Chińczycy. Zachód tam inwestował, a oni teraz przejmują te fabryki - mówi Ryszard Florek, prezes Fakro, który przekonuje, że tylko budowa silnych polskich marek zapewni nam wyższe pensje.
- W mojej firmie policzyliśmy, że przy dwa razy większym udziale w globalnym rynku moglibyśmy płacić nawet dwa razy więcej - mówi Florek. I podkreśla, że tylko korzyści wynikające z efektu skali dałyby mu środki na podwyżki dla pracowników. Jak przekonuje, w cenie towaru, oprócz kosztów produkcji, są te związane ze sprzedażą, ale też badaniami i rozwojem.
- Im ma się większy rynek, tym te koszty są dużo niższe i nawet bez podnoszenia ceny produktu pojawia się wtedy większa przestrzeń na podwyżki - mówi prezes Fakro, który na krynickie forum przyjechał z raportem swojej fundacji "Pomyśl o Przyszłości". W tej analizie wylicza aż 21 powodów, dla których, mimo rozwoju gospodarczego i dynamicznego wzrostu PKB, wciąż zarabiamy mniej niż na Zachodzie. Wśród nich jest zbyt mała aktywność zawodowa naszych rodaków.
- To jest tylko jeden z problemów. Jeśli jednak udałoby się zlikwidować wszystkie, to zarabialibyśmy tyle co w Niemczech, Dani czy USA - mówi Florek. Nietrudno odnieść jednak wrażenie, że nie będzie to takie proste, bo oprócz zbyt małej liczby pracujących w stosunku do tych przebywających na emeryturze i zasiłkach, w raporcie czytamy o przeroście biurokracji, słabym prawie, sądownictwie i infrastrukturze.
Mimo tego Ryszard Florek przekonuje, że politycy, z którymi o tym rozmawia, coraz częściej zainteresowani są jego spostrzeżeniami. Jednak ich działania, to też za mało, żebyśmy zarabiali więcej. - Wszyscy musimy zacząć interesować się gospodarką i wszyscy musimy grać w jednej drużynie. Wystarczy, żeby np. klienci włoskiego banku działającego w Polsce przestali korzystać z jego usług, tak by jego wartość spadła i on mógł stać się polski. Tak robią Chińczycy w tej chwili. Zachód tam inwestował, a oni teraz przejmują te fabryki i tamtejsza gospodarka już niedługo będzie w 100 proc. chińska - konkluduje Florek.