W ciągu najbliższych dwóch tygodni Komisja Nadzoru Finansowego wprowadzi zarząd komisaryczny do największego ze SKOK-ów, imienia Franciszka Stefczyka - poinformowała "Gazeta Finansowa". KNF nie chce komentować tych rewelacji. - KNF nie jest źródłem plotek o jej rzekomych planach - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF. Z kolei Kasa Stefczyka wydaje oświadczenie, że "takie rewelacje są całkowicie nieprawdziwe" i zapowiada proces.
Tygodnik, powołując się na swoich informatorów, donosił, że plany wprowadzenia komisarza do Kasy Stefczyka są już w Komisji od dawna, ale skutecznie blokowali je prawnicy Grzegorza Biereckiego (przewodniczącego rady nadzorczej Kasy). Według "Gazety", przełom miał nastąpić na posiedzeniu KNF 15 grudnia, podczas którego szefostwo Komisji nie zgodziło się, by w postępowaniu udział wzięło Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej, kierowane m. in. przez żonę Biereckiego - Małgorzatę. To była bowiem rzekomo ostatnia przeszkoda, którą musiała według Gazety Finansowej pokonać KNF, by wprowadzić do Kasy zarząd komisaryczny.
Komisja Nadzoru Finansowego nie potwierdza jednak informacji "GF". Jej rzecznik, Łukasz Dajnowicz powiedział portalowi money.pl, że KNF "nie jest źródłem plotek". Na publikacje tygodnika zareagowała natomiast sama Kasa Stefczyka, wydając oświadczenie. "Ich (dziennikarzy Gazety Finansowej - przyp. red.) działania noszą znamiona celowej prowokacji, mającej podważyć zaufanie do jednej z ważniejszych instytucji finansowych opartej w całości na polskim kapitale. W związku z powyższym Kasa Stefczyka skieruje wobec wydawcy "Gazety Finansowej" pozew o naruszenie dóbr osobistych. Podobne działania podejmiemy bezzwłocznie wobec każdego, kto będzie rozpowszechniał w środkach masowego przekazu kłamliwe spekulacje, podane w portalu „Gazety Finansowej” - czytamy w oświadczeniu.
"Gazeta Finansowa" nie odnosi się na razie do oświadczenia Kasy. Portal money.pl dowiedział się w wydawnictwie, że być może dziś pojawi się oficjalne stanowisko redakcji w tej sprawie.
Kasa Stefczyka to największy ze SKOK-ów, mający ponad 100 tysięcy członków i 7,7 miliarda złotych aktywów. Osią sporu z KNF są zbyt niskie rezerwy na pokrycie tzw. "złych długów", które powinny być zwiększone z 1,3 do 1,5 miliarda złotych.
Afera SKOK. O co chodzi?
Jak donosi Polska Agencja Prasowa, z materiałów zgromadzonych przez KNF wynika, że majątek zlikwidowanej Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która kontrolowała system SKOK-ów i której prezesem był Grzegorz Bierecki (dziś senator), przekazany został do spółki będącej własnością kilku osób, w tym Biereckiego, mającego w niej najwięcej udziałów, nie zaś do instytucji w systemie SKOK, np. do Kasy Krajowej.
W kwietniu, kiedy prokuratura wszczęła śledztwo, Bierecki oświadczył, że z "z zadowoleniem przyjął decyzję o wszczęciu postępowania w sprawie rzekomych nieprawidłowości podczas likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych". "Wierzę, że prokuratura rzetelnie i szybko wyjaśni wszystkie kwestie budzące w ostatnich tygodniach zainteresowanie opinii publicznej" - napisał dodając, że "zainteresowanie to jest w sposób sztuczny podsycane przez polityków koalicji rządzącej oraz część przychylnych obecnej władzy mediów".
Z kolei w oświadczeniu wydanym na początku marca Bierecki, nawiązując do medialnych doniesień, pisał, że "wszystkie zarzuty podnoszone w tych artykułach to kłamstwa". "Kłamią na mój temat również politycy PO, z premier Ewą Kopacz na czele, prowadząc w ten sposób brudną kampanię wyborczą" - oświadczył Bierecki.
SKOK-i działają w Polsce od 1992 r. System kas oszczędnościowo-kredytowych jest częścią światowego ruchu związków kredytowych; ideą takich związków jest to, że grupa ludzi wspólnie gromadzi oszczędności i udziela sobie wzajemnie pożyczek. W rozumieniu prawa SKOK nie jest bankiem. Działa w oparciu o ustawę o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Od października 2012 roku SKOK-i objęte zostały nadzorem KNF.
Zobacz też: * *Banksterzy pod ostrzałem. Ostrą broń wyciąga rząd, UOKiK i KNF