Pieniądze miał mu wręczyć Jerzy Nagraba, pseudonim Dzięcioł. Szmajdziński oczekuje, że prokuratura oczyści jego dobre imię
Jerzy Szmajdziński zreagował śmiechem, kiedy dziennikarze przedstawili mu co na konferencji prasowej mówił Andrzej Lepper. "Nie znam żadnego Dzięcioła, a żeby załatwić miejsce w radzie nadzorczej firmy Jelfa to musiałbym rozmawiać o tym z ministrem Wąsaczem. To absurd" - powiedział Szmajdziński. Oświadczył też, że musi traktowac zarzuty Leppera jako prowokację.
"Jeśli był to 24 luty 2000 roku to owszem, byłem w Braniewie na spotkaniu z kadrą tamtejszej jednostki wojskowej. Później w towarzystwie wojskowych zjadłem kolację. Wiceprzewodniczący olsztyńskiego SLD odwiózł mnie na dworzec w Malborku i wróciłem do Warszawy" - mówił Jerzy Szmajdziński dziennikarzom.