W poniedziałek, 35 lat po podpisaniu przez Lecha Wałęsę porozumienia w Gdańsku, wchodzi w życie ustawa o działaczach opozycji antykomunistycznej. Zakłada między innymi możliwość otrzymania wsparcia finansowego przez osoby, które w PRL-u walczyły z systemem komunistycznym, a teraz znajdują się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Wysokość zasiłku jest jednak, zdaniem związkowców, "żenująca".
Ustawę realizuje Urząd do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, którego szef Jan Ciechanowski wyjaśnia, że kompleksowo reguluje ona kwestię walczących z komunistami w latach 1956-89. Przepisy te z jednej strony dają możliwość udzielenia pomocy finansowej osobom, które znajdują się w trudnej sytuacji życiowej, z drugiej honorują opozycjonistów antykomunistycznych.
Zanim dana osoba wystąpi do Urzędu do spraw Kombatantów z wnioskiem o wsparcie czy o otrzymanie statusu działacza opozycji antykomunistycznej, musi zostać zweryfikowana przez Instytut Pamięci Narodowej - wyjaśnia prezes IPN Łukasz Kamiński. IPN będzie musiał potwierdzić, że dana osoba nie była współpracownikiem lub pracownikiem służb w PRL-u. Pracownicy Instytutu będą również pomagali w odnalezieniu dokumentów świadczących o działalności danej osoby, a także będą pomagali sporządzać wnioski do Urzędu do spraw Kombatantów.
Tomasz Lis z Urzędu wyjaśnia, że o tytuł działacza opozycji antykomunistycznej i ewentualne świadczenia ubiegać się mogą ci, którzy przynajmniej przez 12 miesięcy prowadzili w ramach zorganizowanych struktur, zagrożoną odpowiedzialnością karną działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności. Drugą grupą osób są ci, którzy w związku ze swoją działalnością niepodległościową były represjonowane.
O pomoc finansową będą mogli ubiegać się ci, których dochód jest niższy niż 880 złotych na osobę w rodzinie. Dochód osoby samotnej nie może przekraczać 1056 złotych netto. Po złożeniu odpowiednich dokumentów szef Urzędu będzie mógł przyznać świadczenie na rok, w wysokości 400 złotych na miesiąc. Ustawa zakłada również jednorazową pomoc finansową w przypadkach nieszczęść losowych.
Szef Urzędu Jan Ciechanowski apeluje o jak najszybsze zgłaszanie się przede wszystkim tych, którzy są w złej sytuacji życiowej.
Niekorzystne zmiany
Ustawa o zasiłkach dla działaczy opozycji poszkodowanych w czasach PRL tak długo była przerzucana z biurka na biurko, zmieniana i przepisywana, że z pierwotnego, całkiem pokaźnego pakietu pomocowego niewiele zostało. Pierwszy projekt zakładał bowiem pomoc na poziomie prawie 900 zł miesięcznie, tymczasem zostało z niej zaledwie 400 zł.
- Ta kwota jest żenująca - rzecznik "Solidarności" Marek Lewandowski zanim to mówi długo milczy i szuka w głowie cenzuralnego wyrazu. Poproszony przez nas o komentarz nie kryje rozczarowania nie tylko wysokością wsparcia, ale też sposobem jego przydzielania.
Opozycjonista musi wykazać, że został poszkodowany przez system opresji PRL i pójść do urzędniczego okienka z wnioskiem o przyznanie pomocy. To, jak zaznacza Marek Lewandowski, boli środowisko najbardziej. - Pomoc powinna być przydzielana z automatu, o ile osoba spełnia kryteria, dzięki którym można ją uznać za poszkodowaną. Tymczasem w myśl wprowadzanych przepisów ci bohaterowie będą musieli się prosić. To upokarzające - mówi Lewandowski.
Więcej na temat zasiłków i ustawy pisaliśmy w money.pl tutaj.