Według najnowszych danych GUS w Polsce bez pracy pozostaje zaledwie 8,2 proc. osób. To oznacza, że firmy nie mają w kim wybierać i decydują się na zatrudnianie więźniów. Taki krok podjęły już m. in. niektóre hipermarkety, Poczta Polska czy firmy z branży spożywczej. - Chętnych brakuje dziś przede wszystkim do najprostszych prac, więc firmy zatrudniają niemal każdego, kto jest sprawny i ma chęć do pracy - tłumaczy WP money Andrzej Kubisiak z Work Service.
Jak wynika z danych Służby Więziennej, w październiku zatrudnienie znalazło prawie 29 tys. skazanych. Ta liczba od kilku lat stale rośnie - jeszcze 3 lata temu wynosiła nieco ponad 24 tys. To oznacza, że w Polsce pracuje ok. 40 proc. więźniów. To jednak wciąż o połowę mniej niż chociażby na Węgrzech czy Słowacji.
Przepisy pozwalają na zatrudnienie osadzonych bezpłatnie lub za wynagrodzeniem. Płacić nie muszą organizacje non profit, pożytku publicznego oraz organy administracji publicznej. Bez pensji wciąż pracuje zdecydowana większość skazanych - w październiku było ich ponad 16 tys.
Pozostałe 12,5 tys. korzysta z tego, że na rynku brakuje pracowników. - Na przestrzeni ostatniego roku obserwujemy, że największy problem z pozyskaniem pracowników mają firmy w sektorze produkcyjnym, logistycznym i handlowym - mówi money.pl Andrzej Kubisiak, szef biura prasowego Work Service. I dodaje, że stąd duże zainteresowanie pracownikami z zagranicy, głównie z Ukrainy. Ostatnio również osobami odbywającymi karę pozbawienia wolności.
Osadzonych zatrudniają więc prywatne firmy - głównie hipermarkety i firmy budowlane. Ale jak donosi "Rzeczpospolita", na podobny ruch zdecydował się m. in. Animex, producent wędlin Krakus i Morliny.
Wykonują oni najprostsze prace. Zazwyczaj pomagają w magazynie albo zajmują się budowlanką - malowaniem, tynkowaniem czy układaniem chodników.
- To właśnie do najprostszych prac brakuje dzisiaj chętnych, więc firmy zatrudniają niemal każdego, kto jest sprawny i ma chęć do pracy - tłumaczy Andrzej Kubisiak. Dlatego pracodawcy zwrócili się w kierunku zakładów karnych.
W gorącym przedświątecznym okresie rąk do pracy potrzebuje również Poczta Polska. Zatrudniła więc ponad 30 osób z Zakładu Karnego w Strzelinie pod Wrocławiem. Do pracy skierowane zostały osoby, które nie są recydywistami, sprawdziły się wcześniej jako pracownicy lub wolontariusze oraz odbywają karę za lżejsze przewinienia. Musieli też przejść wielostopniową weryfikację oraz mieć pozytywną ocenę postępów w procesie resocjalizacji.
Jakie będą mieli zadania? Głównie praca przy załadunku i rozładunku samochodów rozwożących paczki oraz w sortowni przesyłek.
- Z naszych doświadczeń wynika, że osadzeni są zmotywowani do pracy, ponieważ daje im ona możliwość zarobienia pieniędzy i szansę na godny start w życie po opuszczeniu więzienia. Nie opłaca im się być nieuczciwymi, ponieważ przez to straciliby możliwość zwolnienia warunkowego czy skrócenia czasu odbywania kary - tłumaczy mjr Dariusz Zarzycki, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Strzelinie.
To się opłaca
Nie tylko niskie bezrobocie i brak pracowników powoduje, że firmy sięgają po więźniów. Ich zatrudnianie po prostu się opłaca, bo pomaga państwo. W tej chwili zwraca pracodawcy 20 proc. kosztów zatrudnienia w formie ryczałtu. Jak jednak zapowiadał w pierwszej połowie roku wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, stawka ta ma w przyszłości wzrosnąć do 40 proc.
- Co najistotniejsze z punktu widzenia polskiego państwa: więźniowie zaczną pracować. Jeżeli zaczną pracować, to po pierwsze - będzie społeczne poczucie sprawiedliwości, a po drugie - wszyscy niezależnie od poglądów podkreślają, że praca jest dla więźnia najlepszym elementem resocjalizacyjnym - uzasadniał taki ruch wiceminister Jaki.
Więźniom nie trzeba też płacić kokosów. Większość z nich pracuje za pensję minimalną, która w tym roku wynosi 1850 zł brutto. A to i tak dużo, gdyby wziąć pod uwagę przepisy, które obowiązywały jeszcze kilka lat temu. Wtedy skazańcom można było płacić nawet połowę płacy minimalnej. Za niezgodne z ustawą zasadniczą uznał to jednak Trybunał Konstytucyjny i od 2011 roku więźniów obowiązuje to samo wynagrodzenie, co pozostałych pracowników.
Jednak skazani nie otrzymują pieniędzy do ręki. Z pensji brutto część trafia na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych (stąd pieniądze dostaje pracodawca), fundusz pomocy pokrzywdzonym oraz potrącane są składki. Następnie spłacane są inne zobowiązania - alimenty, komornik itp. Dopiero to, co zostanie więzień może wydać w więziennej kantynie lub przesłać rodzinie. Albo poczekać na koniec wyroku i odebrać pieniądze po zakończeniu kary.
Nie wszyscy mogą być jednak zatrudnieni. O wyjściu poza mury zakładu karnego zapomnieć mogą więźniowie z dożywociem. Pozostali na podjęcie pracy muszą otrzymać zgodę dyrektora zakładu.