Sprawę w listopadzie zeszłego roku nagłośnił "Newsweek". Tygodnik podał, że w 2013 r. Solidarna Polska za ok. 40 tys. euro, przekazanych jej przez europejską partię MELD (Ruch na rzecz Europy Wolności i Demokracji) miała w Krakowie zorganizować "kongres klimatyczny" na 800 osób, który w rzeczywistości miał okazać się konwencją przedwyborczą partii.
Solidarna Polska w oświadczeniu wydanym wkrótce po publikacji tygodnika podkreśliła, że w tekście pominięto informacje przekazane przez SP dziennikarzom, a "składa się on z manipulacji, pomówień i insynuacji". W kolejnym oświadczeniu partia zapewniła, że jest otwarta na kontrole i nie ma nic do ukrycia.
Teraz wynikami audytu pochwalił się Zbigniew Ziobro. - Sprawa finansowania Solidarnej Polski jest jasna od samego początku. SP działała tak samo, jak wszystkie inne organizacje polityczne, czyli tak samo jak Platforma Obywatelska, tak samo jak SLD, na tych samych zasadach rozliczała swoje środki, a rozliczenia zostały zaakceptowane przez Parlament Europejski. W tej sprawie został powołany specjalny audytor, firma, która słynie na świecie nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości. Jest to sztuczna afera tworzona przez tych, którzy mają złą wolę i chcą szukać igły w całym - powiedział Zbigniew Ziobro w sobotę w audycji "Gość Krzysztofa Ziemca" RMF FM.
Rzecznik PO Jan Grabiec powiedział na piątkowym briefingu, że po rozmowach premier z ministrami Ziobrą i Kamińskim nie padła odpowiedź na podstawowe pytanie. - Pytanie dotyczące jednej z największych afer ostatnich miesięcy - finansowania partii Zbigniewa Ziobry - powiedział Grabiec. Dodał, że "nie ulega wątpliwości, że osoba, która pełni funkcje prokuratora generalnego, powinna być osobą poza wszelkim podejrzeniem". Grabiec zaznaczył, że podczas konferencji nie poinformowano, czy prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie, o co wnioskowała Platforma.
Pod koniec listopada Solidarna Polska i jej szef Zbigniew Ziobro poinformowali, że w związku z wystąpieniami posłów PO "na temat finansowania partii politycznych" wystąpią na drogę sądową przeciwko wiceszefowi klubu Platformy Andrzejowi Halickiemu; w pozwie wskazano na "bezprawne naruszenia dóbr osobistych Zbigniewa Ziobro poprzez rozpowszechnianie fałszywych informacji".
Podczas sobotniej rozmowy w RMF FM Ziobro był też pytany, czy marszałek Sejmu powinien się bać śledztwa, które wszczęła prokuratura w sprawie posiedzenia w Sali Kolumnowej. - Bać się powinni ci, którzy złamali prawo, czy złamał marszałek, czy też złamali ci, którzy blokowali Sejm i uniemożliwili normalne funkcjonowanie parlamentu, w konsekwencji doprowadzając do nadzwyczajnego sposobu procedowania w Sejmie - powiedział. Dodał, że o tym między innymi będzie decydowała prokuratura prowadząca śledztwo. - Nie chcę ingerować w to postępowanie, dlatego że można powiedzieć, że jestem stroną. Ja też byłem wtedy w Sejmie, pewnie będę jednym z tych, który będzie przesłuchiwany, więc tym bardziej muszę się wyłączyć z tego postępowania - zaznaczył.