Zdrowia, szczęścia, pomyślności. Bo pieniądze same przyjdą, jak mawiają optymiści, wywołując grymas politowania na twarzach realistów, którzy wiedzą, że z pustego nawet Balcerowicz nie naleje. Póki co Balcerowicz może zostać, ponieważ na przełomie starego i nowego roku ekipa rządząca ma niespodziewanie inne problemy.
Musi znaleźć paręset milionów złotych. W tym względzie ludzie sprawujący władzę prezentują zawsze realny optymizm, niezależnie od politycznych barw, choć taki eklektyzm przypomina najczęściej skrzyżowanie konia z osłem. Nie wiadomo co z niego wyniknie, ale wiadomo, że na pewno nie pocznie się pełnokrwisty arab.
Się poszuka i się znajdzie, skoro taka jest wola Sejmu – oświadczyła wiceszefowa resortu pracy i polityki społecznej po głosowaniu, w wyniku którego państwo będzie musiało wypłacać matkom podwójne becikowe. Wszystkim po tysiącu złotych oraz drugi tysiąc dla najbiedniejszych rodzin. Prorodzinny PiS powinien być teoretycznie zadowolony z kłopotów, jakie zgotowały mu pokerowym zagraniem niby koalicyjna Samoobrona z LPR-em i z opozycyjną Platformą. Przecież to dużo więcej niż PiS obiecywał przed wyborami.
Praktyka rządzenia tym się jednak różni od najpiękniejszych kampanii, że ulotki z hasłami wyborczymi można dodrukować w dowolnej ilości, zaś pieniędzy się nie da. Banalna to prawda, ale najczęściej lekceważona przez dobijających się o władzę. Na progu nowego roku grozi nam paraliż podstawowej opieki zdrowotnej, gdyż lekarze rodzinni chcą dostać złotówkę więcej od zdiagnozowanego pacjenta, natomiast minister Religa nie chce powiedzieć: się poszuka, się znajdzie. Należałoby bowiem wynaleźć kolejnych 800 mln zł, w czym, niestety, Fenicjanie nas nie wspomogą. Tak oto rysuje się znany polski paradoks: nie ma tego dobrego, co by na złe nie wyszło. Mamusie mogą już w styczniu otrzymać jednorazowo dwa tysiące na rękę, ale jeśli dziecko zachoruje, wydadzą te pieniądze na prywatne leczenie.
Zdrowia, pomyślności, satysfakcji. Bo pieniądze szczęścia nie dają. Lech Wałęsa procesuje się z dawnym towarzyszem z Solidarności, który oskarżył go o sprzeniewierzenie przed ćwierć wiekiem kasy przekazanej przez francuskie związki zawodowe. Były prezydent twierdzi, że to oszczerstwo, które naruszyło nie tylko jego dobre imię, ale też spowodowało, że jest rzadziej zapraszany za granicę. Ze względu na upływ czasu proces pewnie będzie długi i mglisty. W Polsce bowiem im coś się dawniej zdarzyło, tym trudniej podlega jednoznacznym ocenom. Posłowie stoczyli właśnie w Sejmie słowny bój o to, czy paulini na Jasnej Górze bronili klasztoru przed Szwedami, czy też heroiczną walkę wymyślił Henryk Sienkiewicz. Ciekawe jak naprawdę było z Mieszkiem I? Z czyich rąk faktycznie przyjął chrzest? Może jednak z niemieckich, co tłumaczyłoby późniejsze zachowanie dziadka Donalda Tuska.
Zdrowia, radości oraz samych dobrych dni, Drodzy Państwo. A i pieniędzy troszeczkę, mimo wszystko. Tyle, żeby wystarczyło na zdrowie, na radość i na te 365 dni. W kwestii pieniędzy wiemy przynajmniej, że same nie przyjdą ani się nie znajdą. Wyłączając sporadyczne przypadki wygranych w Lotto oraz niespodziewanych spadków, pieniążki trzeba zarobić. Niezależnie od tego, czy Polska będzie liberalna czy też solidarna. Byle tylko stawała się coraz bardziej normalna.