Howard Schultz, były szef i twórca potęgi Starbucksa pod koniec czerwca opuści firmę. Nasiliły się spekulacje, że planuje wystartować w wyścigu do Białego Domu jako kandydat Demokratów. Sam zainteresowany tego nie wyklucza.
Schultz zapowiedział, że 26 czerwca definitywnie pożegna się ze Starbucksem. Po rezygnacji z funkcji prezesa, przez ostatni rok kierował radą dyrektorów spółki. W praktyce wciąż pełnił w spółce kluczową rolę, będąc oparciem dla prezesa Kevina Johnsona.
Jak pisze agencja Reuters, Schultz był osobiście zaangażowany w zażegnanie niedawnego kryzysu wizerunkowego, który wybuchł, gdy obsługa kawiarni w Filadelfii wezwała policję do osób, które odmówiły opuszczenia lokalu. Incydent został uznany za przejaw rasizmu, a firma postanowiła na kilka godzin zamknąć 8 tys. lokali w USA i przeprowadzić szkolenia załóg z uprzedzeń rasowych.
Odejście Schultza, który zmienił Starbucksa z lokalnego dystrybutora kawy w liczącego 28 tys. kawiarni światowego giganta, oznacza największą rewolucję od czasu przejęcia przez niego kontroli nad firmą w latach 80.
Decyzja biznesmena podgrzała trwające od dłuższego czasu spekulacje o jego planach rozpoczęcia kariery politycznej. Mówi się nawet o jego starcie od razu w wyborach prezydenckich w 2020 roku. w rozmowie z "New York Timesem" powiedział nawet, że "od pewnego czasu jest głęboko zaniepokojony swoim krajem, rosnącymi podziałami i pozycją na świecie".
Nieco później w przesłanym CNN oświadczeniu zapewnił, że na razie rozważa różne opcje kariery, łącznie ze służbą publiczną. "Jestem daleki od podjęcia decyzji o mojej przyszłości" - podkreślił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl