Wiceminister dodał, że na posterunku znajdowało się 70-ciu, a nie - jak podawano wcześniej - 20-stu polskich żołnierzy. Razem z nimi znajdowało się 85-ciu irackich policjantów i żołnierzy irackiej Gwardii NArodowej.
Janusz Zemke powiedział, że polskie dowództwo słusznie uznało, iż nie ma sensu wychodzić z budynku w nocy gdyż ryzyko było wtedy zbyt duże. Dodał, że cały czas sytuacja przed posterunkiem była monitorowana przez śmigłowce, a w odwodzie - gdyby doszło do ataku - pozostawały siły szybkiego reagowania.
Rano kiedy oceniono, że sytuacja się uspokoiła, a oblegający zorientowali się, że zgromadzone na miejscu siły wojskowe są znaczne powstały warunki do tego żeby bezpiczenie opuścić posterunek. Nastąpiło to 5.20 polskiego czasu. Wiceminister podkreślił, że wycofywanie się przebiegło bez żadnych incydentów.
Janusz Zemke powiedział, że wczoraj po południu doszło w Al-Hilli od szyickiej demonstracji, w której uczestniczyło około 400 osób. Niektórzy z nich byli uzbrojeni. Protestowali oni przeciwko sytuacji w An-Nadżafie i otoczyli miejscowy posterunek. Zemke dodał, że istniały obawy czy policja sobie poradzi, więc zostały tam skierowane dwa patrole sił szybkiego reagowania,.
Wiceminister podkreślił, że być może jedną z przyczyn dla których tłum nie zdecydował się na atakowanie komendy było to że w środku byli polscy żołnierze.