Ziętek: Prywatyzacja kopalni JSW to rabunek

*Bogusław Ziętek, przewodniczący związku zawodowego _ Sierpień 80 _: *Coś około 3,4 tysiąca złotych brutto.

Kwota, o której Pan mówi, zawiera już w sobie te dodatki, jak barbórka, trzynasta i czternasta pensja, deputat węglowy. Czy uważa Pan, że skoro górnicy zarabiają powyżej średniej krajowej to nie mogą mieć jeszcze lepiej? To myślenie charakterystyczne dla liberałów. Aby wszystkim pogarszać, a nie polepszać.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/175/t137647.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/gornicy;z;jsw;zarabiaja;6;8;tys;zl;miesiecznie;chca;podwyzek,18,0,814098.html) Górnicy z JSW zarabiają 6,8 tys. zł miesięcznie. Chcą podwyżek

Ale spółkę na to stać. Tylko w ubiegłym roku wypracowała ponad miliard złotych zysku netto. Płaci duże podatki, całe górnictwo z tego tytułu odprowadziło do budżetu ponad siedem miliardów złotych w ubiegłym roku. Wreszcie trzeba pamiętać o tym, że górnicy z JSW w 2009 roku zgodzili się na obniżki wynagrodzeń, co w trudniejszym momencie pozwoliło spółce zaoszczędzić sto milionów złotych.

Te pieniądze się górnikom należą. Co więcej, wyniki spółki mogłyby być znacznie wyższe, gdyby nie fatalne zarządzanie nią. Wystarczy wspomnieć, że na opcjach walutowych firma straciła więcej, niż teraz domagają się górnicy. Im łatwo wypominać, ale z tamtej sprawy nikt nie wyciągnął konsekwencji.

Nie tylko dlatego. Górnicy mają rację sprzeciwiając się prywatyzacji. Do tej pory rząd nie pokazał im ani jednego argumentu, który by ich do niej przekonał. Jedyny cel tej prywatyzacji to ratowanie budżetu kwotą trzech miliardów złotych. A przecież ani grosz z tej kwoty nie pójdzie do samej spółki. Nie widzę uzasadnienia, by spółka była przedmiotem rabunku przez rząd.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/101/t124005.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/zwolinski;bezwstydny;jak;gorniczy;zwiazkowiec,174,0,814510.html) Zwoliński: Bezwstydny jak górniczy związkowiec

A co to jest upublicznienie? To jakaś nowomowa, którą rząd mydli wszystkim oczy. Chociaż Skarb Państwa zachowa kontrolę, to akcje kupią instytucje finansowe, czy inni inwestorzy prywatni.

Ciągle nie rozumiem, jak w ogóle można było zapowiedzieć prywatyzację bez wcześniejszego podpisania układu zbiorowego z załogą, zapewnieniu pracowników o gwarancjach zatrudnienia. Górnicy już mają doświadczenia ze sprzedawaniem swoich miejsc pracy za 50 tysięcy złotych w ramach programów dobrowolnych odejść. Teraz proponuje się im pakiety akcji za około 30 tysięcy złotych. Nie chcą takiej łapówki, bo podobne pieniądze zarobią w około pół roku.

W zamian za tę łapówkę mają szansę pozbyć się gwarancji zatrudnienia i dotychczas wypracowanych przywilejów. Nie pójdą na to.

Póki co nikt nie podpisał układu zbiorowego, więc istnieje ryzyko, że gwarancje nie zostaną potwierdzone. Rząd miota się od ściany do ściany. Najpierw mówił też o akcjach dla wszystkich. Teraz straszy, że jak będzie strajk, to nieuprawnieni akcji wcale nie dostaną. To wszystko sprawia, że górnicy tracą zaufanie, zwiększa się napięcie.

Nie chodzi o to, że to za mało. Górnicy nie mają teraz ani krzty zaufania od rządu i prezesa JSW. Rok temu sprzeciw wobec prywatyzacji byłby mniejszy, byłoby nawet wiele przychylnych głosów.

Ani prezes, ani Skarb Państwa nie chcieli rozmawiać z załogą JSW. A skoro nie chcieli rozmawiać, to niech teraz nie narzekają, że spartolili robotę. Blokowanie prywatyzacji przez załogę to głównie ich zasługa.

W lutym, gdy nie było jeszcze mowy o strajku, podczas spotkania zespołu trójstronnego do spraw górnictwa pytaliśmy o tę prywatyzację. Chodziło o to, by usłyszeć, jaki jest jej cel, jak będzie dokładnie wyglądać, czy będzie to sprzedaż już istniejących akcji na giełdzie czy też nowa emisja. Usłyszeliśmy, że jeszcze nie wiadomo, jak będzie, ale wiadomo, że w czerwcu. Jeżeli tak się traktuje ludzi, to proszę się teraz nie dziwić tej niechęci i oporowi przeciw prywatyzacji.

Oczekuję odpowiedzi, po co taki krok, jaki jest jego cel. Bo póki co, nie ma odpowiedzi poza ogólnikowymi hasłami, że prywatne jest lepsze od państwowego. A odpowiedzi nie ma, bo chodzi tu tylko o ratowanie kasy państwa. Rząd wychodzi z założenia: napadnijmy na kogoś i ratujmy budżet.

Tę samą kwotę można byłoby uzyskać przez trzy, cztery lata z dywidend płaconych przez spółkę. Byłyby więc pieniądze i to bez utraty akcji. Ale do tego potrzebny jest sprawny zarząd, którego brakuje.

To samo można osiągnąć bez wejścia na giełdę. Jeżeli prezesowi tak zależy na tym debiucie, to sam powinien odejść, bo to on jest największą przeszkodą udanej prywatyzacji. Swoją dymisją dałby szansę na nowe otwarcie i nowe rozmowy.

Nie. Nie jesteśmy uparciuchami, którzy postanowili za wszelką cenę zablokować debiut. Górnikom naprawdę chodzi o dobro kopalni. A skoro widzą, że sprawy idą w złą stronę, to protestują.

Traktujemy to bardzo poważnie. To nie jest tak, że protestujemy z dnia na dzień. Ostrzegaliśmy rząd od wielu miesięcy, żeby z nami rozmawiali. Ten strajk to również dla nas ostateczność.

Górnicy są rozsądnymi ludźmi, mają rodziny, dzieci. Pracują dla własnych wynagrodzeń i będą dbali o miejsca pracy i kopalnie. Nie posuną się do niczego, co może kopalniom zagrozić. Tę odpowiedzialność mają.